PROBLEM. jeszcze stoi, ale straszy i grozi. Straszy wyglądem, grozi – zawaleniem. Ruiny synagogi w Krzepicach miały się doczekać bardziej stosownej opieki. Ale nie wszystko idzie tak, jak by tego w Krzepicach chcieli
Kilka razy pisaliśmy o tym zabytkowym obiekcie, bo różni czytelnicy zwracają na niego uwagę – i patrzą pod różnym kątem. Jedni jak na dziedzictwo historii, które za wszelką cenę trzeba zachować. Inni – jak na papierek lakmusowy, który pokazuje stosunek samorządu do pozostałości po Żydach, którzy zamieszkiwali tę ziemię, nim ich wymordowali niemieccy naziści. Ci, którzy mieszkają obok, widzą też kwestie bardziej przyziemne. Ściany budynku bez dachu, stale wystawione na deszcz i wiatr, mogą runąć na chodnik lub na jezdnię.
Nie można powiedzieć, że miasto tu nic nie robi. Długo starano się o to, by Krzepice miały prawa do dysponowania tym obiektem. Właśnie po to, by się nim zająć. Potrzebne do tego jeszcze niemałe pieniądze. I koncepcja, co z bożnicą zrobić. Co do pieniędzy – nie wszystko poszło tak, jak sobie to w magistracie zaplanowali. Jak pisaliśmy, miasto występowało o środki zewnętrzne. Ale jest z tym jednak problem. W maju bożnicę oglądał konserwator zabytków z Katowic. Jak zauważa burmistrz Krystian Kotynia, tym zabytkiem interesowali się dotąd głównie konserwatorzy z Częstochowy, a z Katowic przyjechali po raz pierwszy.
– Ta wizyta odbyła się w ślad za tym, że złożyliśmy wniosek o przeznaczenie środków na przygotowanie projektów technicznych na remont, naprawę i zabezpieczenie bożnicy. Najprawdopodobniej na tę dokumentację środki nie zostaną nam przyznane – informował radnych miesiąc po wizycie konserwatora burmistrz Krystian Kotynia.
Tym samym dotychczasowa koncepcja kolejności zajęcia się sprawami synagogi – najpierw projekt, potem poszukiwanie środków na realizację prac przy zabezpieczeniu budowli – niemal legła, nomen omen, w gruzach. Coś tam jednak burmistrzowi obiecano.
– Zapewniono mnie, że środki będą przeznaczone na badania techniczne, geologiczne. One są niezbędne do przygotowania dokumentacji. Czyli jakiś udział pana konserwatora w kwestii przygotowania dokumentacji będzie. Możliwe, że to tylko początek, a potem przejdziemy do następnych, bardziej istotnych tematów – dodał burmistrz na sesji.
Czy jest miejsce, by podzielać delikatny optymizm burmistrza – niech każdy sam oceni. Konstatacja jest dość smutna: w najbliższym czasie raczej nic poważnego w kwestii fizycznego zabezpieczenia bożnicy nie nastąpi. Obiekt przetrwał już niejedną zawieruchę – może pękające ściany przetrwają więc i kolejne huraganowe wiatry, kolejne mrozy. A jeśli nie? Cóż, nawet jeśli winy miasta w tym nie będzie, jeśli bożnica zacznie się walić, Krzepice mają szansę znaleźć się na czołówkach mediów. Możliwe, że nie tylko znad Wisły, ale i znad Jordanu. Lepiej więc, by z zabezpieczeniem obiektu jednak zdążono. (jar)
Facebook
YouTube
RSS