POLITYKA. Okazuje się, że polityka, nawet gminna, potrafi pogmatwać ludzkie relacje i nawet postawić pod znakiem zapytania dawną przyjaźń. Sposób, jaki dano temu wyraz w Pankach, jest dość niezwykły
Dość długo, bo od ostatniej sesji zwyczajnej rady gminy w Pankach zastanawialiśmy się, czy ten materiał nadaje się do publikacji. Nie dlatego, że łamie jakieś standardy – ale dlatego, że dotyczy sytuacji dość kuriozalnej. Ponieważ jednak wszystko wydarzyło się właśnie na sesji, a nie na nieformalnym spotkaniu – stało się publicznie. A ocenę niech każdy wyda sam.
W czasie obrad sołtys Krzysztof Sroka krytykował władze gminy za nierozwiązanie problemu braku wody w jego sołectwie oraz za niewybudowanie tam drogi. Wójt Bogdan Praski – jak mu się to zdarza w odpowiedzi na krytykę – bagatelizował te problemy, prowokując Srokę do stwierdzeń, że się z nich wyśmiewa. Nie pierwsze to było takie spięcie wójta i sołtysa – ba, zdarzają się one bodaj co drugą sesję. Później w czasie obrad sołtys powtórzył, że nadal nie dostał konkretnej odpowiedzi na swoje pytania o wodociąg w jego sołectwie, a co do drogi – podejrzewa, że dostał odpowiedź nieprawdziwą. Na tym jednak nie skończył. Pozwolił sobie na dość nieoczekiwaną opowieść, którą… najlepiej będzie, jeśli niemal w całości zacytujemy.
– Większość z nas zdawała na prawo jazdy. Kiedyś odbywało się to tak, że po zdaniu było świętowanie. Mnie się to też przydarzyło. Zdaliśmy za pierwszym razem, poświętowaliśmy. Bardzo słabi, „zmęczeni” szliśmy z kolegą z Panek do domu. Gdzieś tam zasnęliśmy po drodze, zmarzliśmy, bo to był grudzień. Na szczęście nic się złego nie stało. W połowie drogi do domu już nie miałem siły dalej iść. Poszedłem do kolegi. Otworzyła mi jego mama, znakomita kobieta. Zresztą w ogóle rodzice tego kolegi prześwietni. Kolega mnie przyjął w środku nocy. Włączył farelkę, przykrył pierzyną. Siedział i pilnował mnie. Gdy już doszedłem do siebie, spytał, czy wszystko w porządku, czy dam radę dojść do domu, pożyczył mi rower. Trzeba powiedzieć, że dzięki temu koledze jakoś to przeżyłem. Tym kolegą był obecny wójt. Pan Bogdan Praski. Chciałem się zapytać: panie wójcie, gdzie jest ten Bogdan, którego ja znam, którego zna masa ludzi? – zapytał sołtys Sroka.
– Dalej ludziom pomagam. I wielu ludzi może na mnie liczyć – odparł wójt Praski.
– To niech ta pomoc będzie zawsze widoczna, nie tylko przed wyborami, czy gdy się zbierają czarne chmury – dodał Sroka.
– Jestem zawsze – dokończył Praski.
My tę wymianę zdań dawnych przyjaciół, których najwyraźniej poróżniła lokalna polityka, pozostawiamy bez dodatkowego komentarza. (jar)
Facebook
YouTube
RSS