NASZE INTERWENCJE. Niech państwo przyjadą teraz do Libidzy na ulicę Zamiany. Jest takie błoto, że nikt tam nie wjedzie – mówi nam bliska krewna osób, które przy tym błotnistym kawałku drogi mieszkają. Niedawno pisaliśmy o tej ulicy. Ale wracamy do tematu
Zamiany to ulica położona na uboczu wsi. Dojeżdża się tu od strony ul. Polnej. Asfalt się kończy i najpierw jest w miarę równa nawierzchnia szutrowa. Potem zamieniają ją betonowe płyty. Może trochę trzęsie, ale przejechać się tędy da w zasadzie niezależnie od pogody. Dalej znów jest kawałek nieco utwardzonej drogi gruntowej, która skręca w ul. Spadkową, również gruntową. Nawet tymi gruntowymi odcinkami da się przejechać. Ale jeśli nie skręcić w Spadkową, to dalsza jazda ul. Zamiany nie jest już możliwa. Błoto jest tu już na pierwszy rzut oka tak głębokie, że każde auto osobowe się zakopie.
– Moi dziadkowie to już starsi ludzie. Co się stanie, gdy po takiej drodze będzie musiało dojechać od nich pogotowie? – mówi nasza czytelniczka. – Rozwiązaniem byłoby utwardzenie tego kawałka drogi, ale podobno to ma tu komuś przeszkadzać, bo ma niby naruszać stosunki wodne na działkach – dodaje kobieta.
Na chłopski rozum wystarczyłoby tu kilka wywrotek jakiegoś materiału – choćby i destruktu asfaltowego, którym przecież naprawia się doraźnie wiele dróg w naszym regionie. To by utwardziło przejazd. Czemu się tak nie dzieje? Burmistrz – gdy o tę ulicę pytaliśmy ostatnio, miesiąc temu – wspomniał o tym, iż jest to jedno z tych miejsc, gdzie nie są uregulowane sprawy geodezyjne. A jest też kolejka podobnych spraw, które czekają na dopełnienie tego rodzaju formalności.
Po obejrzeniu roztopowego błota na końcu Zamiany dzwonimy do miejskiego zarządu dróg. Czy rzeczywiście nie dałoby się wysypać tego kawałka drogi czymkolwiek, co by pozwoliło na przejazd i było lepsze od błotnych kolein, które są tu w tej chwili?
– Niestety, sprawa nie jest taka prosta. Ten odcinek drogi, o którym pan mówi, nie znajduje się tam, gdzie powinien. Krótko mówiąc ta droga, którą tam widać, faktycznie znajduje się na terenie działki prywatnej. A w rzeczywistości droga biegnie nieco obok – mówi nam dyrektor Krzysztof Chamarowski.
Problem polega więc na tym, że gdyby gmina utwardziła widoczną w terenie drogę, to tak naprawdę wysypałaby kruszywo komuś na pole. Bez zgody właściciela tej działki jest to niemożliwe, a z kolei na taką zgodę trudno liczyć. Na Zamiany był już problem z płytami betonowymi, którymi drogę utwardzano. Bo w jednym miejscu drogowcy je położyli, jak to się często praktykuje, po śladzie drogi, a potem właściciel działki, na której się faktycznie znalazły, kazał je zabrać. I tyle. Dlatego teraz nie są skorzy do utwardzania kawałka pola, które udaje drogę. Co zatem zrobić, by na końcówce Zamiany możliwy był cywilizowany dojazd do posesji, a nie rajd po błocie?
– Trzeba by tu zacząć od rozwiązania spraw geodezyjnych. Wykonanie odcinka drogi tam, gdzie on się naprawdę powinien znajdować, wymagałoby też większych robót ziemnych. To cała inwestycja. Wykonujemy doraźne remonty. Żeby zrealizować tu całą inwestycję, trzeba by podjąć decyzje dotyczące jej fi nansowania – dodaje Chamarowski. Decyzje takie ma prawo podjąć rada miejska. Trzeba by znaleźć środki na wytyczenie tego kawałka drogi, potem na jego wybudowanie. W dość dużej gminie Kłobuck zbliżonych drogowych potrzeb jest na pewno więcej. Czy ta na końcówce Zamiany nie powinna być jedną z tych najpilniejszych? Ocenę zostawiamy naszym czytelnikom – i radnym. (jar)
Facebook
YouTube
RSS