NASZE INTERWENCJE. Długo czekano na remont tej drogi i jego realizacja nie jest też tania. Nasz czytelnik zgłosił nam zastrzeżenia co do tego, jak ten remont jest realizowany. Pytamy więc w magistracie, czy czegoś tu nie zaniedbano
Zadzwonił do nas mieszkaniec Białej. Mężczyzna remont ulicy Strażackiej obserwuje z bliska i ma kilka własnych uwag krytycznych. Wyglądają one całkiem poważnie.
– Nie rozumiem, dlaczego tę drogę robi się taką wąską. Tylko 5-metrowej szerokości. Do tej pory też może nie była wyjątkowo szeroka, ale za to miała niskie pobocza, nie było krawężników. A więc w razie potrzeby można było trochę na to pobocze wjechać i się wyminąć. Nie wiem, jak w tej chwili będą się tu mijać duże pojazdy. Według mnie dwie ciężarówki będą miały problem. A co dopiero jakieś maszyny rolnicze, kombajny. A takie mogą tu jeździć przecież w stronę Kopca. Dziwi mnie, że tego nie uwzględniono – mówi nasz czytelnik.
Projekt był wadliwy?
Mężczyzna uważa wręcz, że skoro droga ma być wąska, to może nie należało jej robić na odcinku, który był jeszcze w miarę dobry, a tylko tam, gdzie remont był już pilny. Inna sprawa to te krawężniki. Według naszego rozmówcy nie tylko zawężają jezdnię, ale utrudniają też wjazdy na posesje.
– Wygląda to tak, jakby ktoś coś zaniedbał w czasie robienia projektu. Przed wjazdami na posesje są zaniżone krawężniki, aby dało się przez nie przejechać. To normalne. Problem jednak w tym, że szerokość tego zaniżenia jest tylko taka, jak szerokość bramy wjazdowej. Czyli jest wąsko. Trudno skręcić w bramę i nie zahaczyć kołem o wysoką część krawężnika. Do tego gdzieniegdzie, gdzie furtki są osobno i dalej od bram, zauważyłem też, że w ogóle nie zrobiono takich obniżonych krawężników. A przecież z furtki też można wyjeżdżać np. rowerem i przydałoby się móc tam wyjechać na jezdnię. A nie da się, bo krawężnik jest wysoki. Nic mi nie wiadomo, żeby to w ogóle konsultowano, żeby rozmawiano z mieszkańcami, jak sobie to wyobrażają, jak by chcieli mieć to zrobione. Mieszkający przy takim łączniku idącym w bok od Strażackiej w ogóle nie mają z tej strony wjazdu przez krawężnik i muszą wjeżdżać z drugiej strony – mówi mieszkaniec Białej.
Dlaczego wycięli drzewa?
Ostatnia uwaga dotyczy drzew. W ostatnich latach rzeczywiście często obserwuje się, że przy okazji gruntownych remontów dróg znikają drzewa z ich poboczy. Taki ubytek zieleni miał też miejsce przy Strażackiej i naszemu rozmówcy bardzo się to nie podoba.
– Po co tu wycięli te drzewa? Czy one w czymś przeszkadzały na poboczu? Słyszałem, że mają nam za to posadzić nowe. Ale ile będziemy czekać, aż urosną? Dwadzieścia lat? Nie wszyscy doczekają – żali się mężczyzna.
Burmistrz odpiera zarzuty
Po rozmowie i wysłuchaniu uwag naszego czytelnika sprawdzamy, co na ten temat ma do powiedzenia magistrat.
– Ależ oczywiście, że przeprowadzaliśmy konsultacje z mieszkańcami ulicy Strażackiej i robiliśmy to intensywnie jeszcze na etapie projektowania, bo mieliśmy świadomość, że to duża i ważna inwestycja – mówi nam od razu burmistrz, który jest generalnie uwagami mieszkańca Białej zgłoszonymi teraz dość wyraźnie zdziwiony.
Jerzy Zakrzewski odnosi się jednak zwięźle do zastrzeżeń, które przedstawił nasz czytelnik. Zaczyna od szerokości drogi.
– Ta droga ma głównie 5,5 metra szerokości, a nie 5 metrów. Tylko w miejscach, gdzie nie było innych możliwości technicznych, jest zwężona do tych 5 metrów. Ale podkreślam, że są to zwężenia normatywne, dopuszczalne przepisami. Proszę też zwrócić uwagę, że to jest droga gminna. A podobne parametry ma też droga powiatowa z Kamyka do Kłobucka – mówi nam burmistrz.
Podobna zgodność z przepisami dotyczy tu też, jak słyszymy, wjazdów na posesje.
– To jest opinia tego mieszkańca co do tego, że są one wąskie. Wszystkie są wykonane zgodnie z przepisami. Wjazd nie może być szerszy niż droga wjazdowa, przy której jest zbudowany. Czasem ma szerokość bramy i furtki. Projekt tych rozwiązań był zresztą gotowy już bardzo dawno temu i podkreślam, że były w tej sprawie spotkania z mieszkańcami, była dyskusja i przedstawialiśmy informacje o projekcie. Te konsultacje odbyły się jeszcze w tamtej kadencji. Dotyczyły zresztą nie tylko samych wjazdów na posesje. Wtedy był czas na zgłaszanie takich uwagi i daliśmy taką możliwość – mówi nam Jerzy Zakrzewski.
A czemu wycięto drzewa przydrożne? – Co do tych drzew to też jest to opinia tego jednego pana – odpiera zdecydowanie burmistrz. – Jeśli on uważa, że da się zrobić kanał odwadniający pod drzewami, to co tu dyskutować? Pobocze drogi to też miejsce, w którym muszą się znaleźć różne instalacje. Tu są instalacje od wody, ścieków, gazu. Przepisy narzucają, że muszą być one oddzielone, w odpowiedniej odległości od siebie. Wykonanie takich sieci jest konieczne, a nie jest możliwe pod drzewami. Korzenie by na to nie pozwoliły. Zresztą te same korzenie niszczą potem nawierzchnię drogi w sąsiedztwie drzewa – mówi nam burmistrz. Czy zatem jest szansa na to, że już spokojnie, po przebudowie drogi, choć część drzew tutaj wróci? Że zostaną posadzone nowe?
– Z zasady nie prowadzi się nasadzeń nad sieciami. A te tutaj będą. Natomiast nie jest tak, że wycięliśmy sobie te drzewa na własną rękę. Na to trzeba uzyskać zgodę, przejść odpowiednią procedurę. W związku z wycięciem drzew tutaj mamy obowiązek dokonać nasadzeń gdzie indziej. Mamy zresztą posadzić tych drzew o dwadzieścia więcej, niż zostało wycięte – dodaje burmistrz.
Zostawiamy naszych czytelników z tą sprawą i z możliwością oceny argumentów, które wyżej przedstawiliśmy.
Facebook
YouTube
RSS