GOSPODARKA KOMUNALNA. Gmina Kłobuck płaci za odbiór odpadów ze swojego terenu – ale czy płaci za dokładnie tyle, ile się ich stąd wywozi? Czy to jest pod kontrolą? Pytanie jest zasadne, skoro ostatecznie to mieszkańcy składają się na pokrycie kosztów gospodarki śmieciowej
Wzrosty cen za odbiór odpadów komunalnych to dziś jeden z głównych tematów samorządowych – i głównych problemów, jakie odczuwają sami mieszkańcy. Im więcej śmieci zabieranych z gminy, tym drożej może kosztować cała gospodarka śmieciowa. A ten koszt zgodnie z przepisami jest potem dzielony między mieszkańców. Ile ważą kłobuckie śmieci?
Gmina posiada takie dane. Co sesję są one podawane do publicznej wiadomości przez burmistrza. Podczas ostatnich obrad podawano dane za listopad. Było to wówczas 370 ton odpadów zmieszanych i 182 tony odpadów segregowanych. Pytania, czy tego rodzaju dane są pewne, padały już wcześniej w innych gminach.
Czy system jest bezpieczny?
Kilka lat temu dyskutowano o tym niemal co sesję w Miedźnie. Podobne pytanie – zasadne w czasach gigantycznych wzrostów cen – padło teraz w Kłobucku.
– W jaki sposób weryfikujemy ilość odbieranych z gminy odpadów? – pytał na sesji Tadeusz Koch. – Mamy to podawane w tonach, a przy obecnych cenach warto wiedzieć, czy jesteśmy rzetelnie rozliczani – podkreślił radny.
Samorządowiec jest zorientowany w tym, że duże miasta dzielą odbiór odpadów na kilka mniejszych zadań, rozstrzygają więc przetargi nie w formie jednego dla całego miasta, ale kilku – dla takich wyznaczonych obszarów. A to wpływa na poprawę konkurencji na rynku, na udział w przetargach większej liczby firm – i na szansę uzyskania mniejszych cen za odbiór śmieci.
Jak poinformował burmistrz, następny przetarg na odbiór śmieci w Kłobucku prawdopodobnie też będzie dzielił to zadanie na części, przy czym wstępnie rozważa się osobne postępowanie na odbiór śmieci od mieszkańców i osobne – na wywózkę odpadów z PSZOK-u. W Kłobucku, jak wiadomo, były problemy z odbiorem śmieci z PSZOK-u w ramach jednej umowy dla całej gminy. A co z kontrolą masy śmieci?
– W obecnie obowiązującym krótkoterminowym kontrakcie zastrzegliśmy sobie prawo do kontroli. Mamy też wymóg, że wszystkie samochody [śmieciarki – dop. red.], które obsługują naszą gminę, muszą mieć czipy, nadajniki GPS. Chcemy mieć również dostęp do programu, który będzie nam pokazywał, gdzie w danym momencie jest samochód – tłumaczyła na sesji kierownik Anna Grabowska-Graj z kłobuckiego magistratu.
Możliwość skontrolowania w dowolnym momencie, gdzie znajduje się śmieciarka, teoretycznie wyklucza ryzyko, że gdzieś tam zostaną na nią załadowane „obce” śmieci, za które zapłaci potem Kłobuck. Trzeba by na pewno zachodu, by takiego rodzaju kontrolę jakoś obejść. Do tego kontrola nie ogranicza się do śledzenia trasy śmieciarek.
– Te samochody jadą na punkt ważenia na terenie instalacji, tam waga ma też specjalny program, który sczytuje, gdzie ten samochód jeździł i jakie odpady wwozi. My potem taki protokół z ważenia dostajemy do faktury – uzupełniła urzędniczka. – Ten wykonawca umowy ma to dobrze rozwiązane. Chcemy, żeby ci, którzy staną do kolejnego przetargu, też mieli tak wyposażone samochody – dodała.
Radny, jak wynika z jego wypowiedzi, nie wątpi w zastosowaną technikę. Ma jednak inne wątpliwości.
– Pytanie, kto to wszystko śledzi. Nad tematem trzeba się zastanowić, bo wydaje mi się, że nie jest to do końca tak wiarygodne dla nas jako tych, którzy płacą. System rozumiem, ale podejrzewam, że gdybym teraz zapytał, kto to śledzi, to byłoby trudno odpowiedzieć – uważa Tadeusz Koch.
– Mam taką zasadę: „ufaj i sprawdzaj” – włączył się do dyskusji Jerzy Zakrzewski. – Zanim podpisaliśmy umowę, pojechaliśmy sprawdzić, jak ten system działa. Pokazywano nam to działanie od momentu wyjazdu samochodu z bazy do jego powrotu – poinformował.
„Naciąganie się nie opłaca”
Zdaniem burmistrza system elektroniczny jest bezpieczniejszy i daje większą pewność. Są gminy, gdzie taką kontrolę prowadzi się poprzez zapisywanie danych z wynajmowanej celowo wagi, na kartce papieru. Człowiek zdolny jest do popełnienia przypadkowego bądź intencjonalnego błędu. System komputerowy sam niczego nie „naciągnie”. Zdaniem burmistrza, firmie też by się to nie opłacało.
– Przy takiej ilości odpadów wwożonych, mówiąc wprost, naciągnięcie gminy na jeden samochód więcej burzyłoby cały system, co byłoby nieopłacalne. Gdyby wykryto tego rodzaju praktyki, a kontrole są tam często, mogliby stracić koncesję – mówi Zakrzewski.
Niezależnie od tego gmina może dowolny samochód ze śmieciami skontrolować indywidualnie i niezależnie.
Magistrat chce w ramach umowy po następnym przetargu też mieć możliwość stałego podglądania – w dowolnym momencie – tego elektronicznego systemu zarządzania i kontrolowania śmieciarek.
Opisujemy ten temat, bo wiemy, że w prywatnych dyskusjach niejednokrotnie pojawiają się pytania o to, czy odbiór śmieci jest realizowany całkowicie przejrzyście. Coraz wyższe opłaty rodzą niezadowolenie, a to dość, by zasiać wątpliwości co do uczciwości całego systemu – nawet jeśli oparte są one tylko na przeczuciach. Czy system kontroli, do jakiego odwołują się kłobuccy urzędnicy, sprawdza się w praktyce? Każdy może samodzielnie odpowiedzieć na to pytanie.
Facebook
YouTube
RSS