SAMORZĄD. Sesję miedzieńskiej rady gminy zwołano na poniedziałek 16 marca. Większość radnych oponowała jednak przeciw zapowiadającym się jako długie obradom – w sytuacji, gdy z powodu epidemii ogranicza się wydarzenia gromadzące w jednym miejscu grupy osób
Sesję rady gminy zaplanowano już wcześniej, gdy jeszcze nic nie było wiadomo o tym, że w kraju zostaną wprowadzone jakieś ograniczenia. Dopiero potem ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego i zakazano większych zgromadzeń oraz zalecono, by w ogóle unikać przebywania w grupie ludzi. A najlepiej siedzieć w domu. W związku z tymi decyzjami odwołano sesję śląskiego sejmiku, która też miała się odbyć w poniedziałek. O 9. rano ruszyły za to obrady w Miedźnie.
Tematu zagrożenia koronawirusem nie udało się jednak uniknąć. Plan obrad zakładał realizację kilkunastu punktów. W praktyce potrzeba na to zwykle około 2 godzin – czy więcej albo mniej, to już zależy od tego, czego poszczególne punkty dotyczą. W Miedźnie obrady mogły się jednak przeciągnąć. Jak zauważyła radna Elżbieta Makles, są w planie obrad punkty, które na pewno wymagają dłuższej dyskusji. A dyskusji w samorządowym gronie nie powinno się ograniczać z powodu czynników niezależnych – jak obecna epidemia. Krytykowano w ogóle sam fakt, że sesja nie została odwołana, i poddawano w wątpliwość, czy wszystkie punkty jej programu naprawdę są aż tak pilne do realizacji, by zajmować się nimi koniecznie teraz, gdy dopiero ogłoszono ograniczenia wynikające z zagrożenia epidemicznego. Argumenty formułował tu m.in. wiceprzewodniczący Zbigniew Graj. Argumenty, w naszej ocenie, brzmiały bardzo sensownie. Czy sesja w poniedziałek rzeczywiście była konieczna?
Wójt Piotr Derejczyk zajął stanowisko, że przynajmniej niektóre punkty programu muszą być zrealizowane właśnie w poniedziałek, bo narzucone przepisami terminy załatwienia spraw, których one dotyczą, uniemożliwiają przełożenie ich na kolejny miesiąc. Chodziło to o dość formalną, ale jednak wymaganą od gmin uchwałę w sprawie programu opieki nad zwierzętami. Ważne okazały się też podejmowane zmiany w budżecie gminy.
Pewnym kuriozum jest sam fakt, że choć celem dyskusji, która rozgorzała niemal od początku obrad, było uzasadnienie przełożenia bądź skrócenia poniedziałkowych obrad, to sama ta dyskusja trwała około pół godziny. Padały zresztą głosy, że w tym czasie można było zrealizować już kilka punktów zaplanowanych na tę sesję. Ostatecznie stanęło na tym, aby w poniedziałek podjąć wspomniane wyżej uchwały, których nie można było odłożyć, a resztę obrad – kontynuację sesji – przenieść na 11 kwietnia. Takie rozwiązanie poparła większość radnych. Cała sesja zamknęła się w niespełna godzinie. Większość tego czasu dyskutowano o tym, by obrady skrócić.
Facebook
YouTube
RSS