EPIDEMIA. Koronawirus jakby trochę zszedł z pierwszych stron gazet, bo i liczba zakażeń w kraju, województwie i powiecie obniżyła się kilkukrotnie. Choć jest większa niż wiosną. Przede wszystkim jednak liczba osób, którym choroba odbiera życie, wciąż jest niepokojąco wysoka. Wirus regularnie zabija też w naszym powiecie
Jakość i zakres oficjalnych danych na temat epidemii znacznie spadły, odkąd władze centralne zakazały publikowania danych lokalnym sanepidom – po tym, jak obywatelskim staraniem wykryto, że coś w tych statystykach „nie gra”. Troska o przejrzystość i zaufanie społeczne zdecydowanie nie jest siłą tego rządu – no ale to osobny temat. Liczba nowych zakażeń i aktywnych przypadków ostatnio istotnie się obniżyła. Zastanawiać mogą tylko niezmiennie idące w setki przypadki śmierci osób zarażonych. Mniejsza już o to, czy tylko z powodu koronawirusa, czy w sytuacji, gdy ten czynnik „pomógł” chorobom towarzyszącym.
Co dzień umiera średnia wieś
Weźmy pod uwagę tylko dane z ostatniego okresu – bo skoro teoretycznie się poprawia, to tę poprawę i tu powinno być widać. W środę 568 zgonów w kraju. We wtorek 411. Koło weekendu trochę mniej, ale od dawna w weekendy w statystykach jest obniżka. To problem statystyk, a nie stanu faktycznego. 3 grudnia zmarło w kraju w związku z koronawirusem 620 osób. Tydzień wcześniej blisko siedmiuset. I to wszystko w okresie, gdy rzekomo zagrożenie maleje, bo liczba nowych zakażeń utrzymuje się poniżej 20 tysięcy dziennie. Takie 400-600 osób zmarłych – to tak, jakby jednego dnia wyginęła cała średnia wieś. Sporo mamy wsi tej wielkości w powiecie. Lgota, Danków, Kuźnica Stara, Więcki – i inne. Jest więc tak, jakby co dzień znikała zupełnie jedna taka miejscowość. Tylu ludzi.
Liczba nowych zakażeń utrzymuje się faktycznie poniżej 20 tysięcy dziennie, ale głównie z racji specyfiki gromadzenia danych spada poniżej 10 tysięcy. Wiosną daleką barierą wydawało się 10 tysięcy zakażonych w kraju – w sumie, wszystkich. OIbecnie więcej przybywa dziennie. 2 grudnia liczba stwierdzonych łącznie zakażeń w kraju przekroczyła milion. Dziś jest bliska 1,1 miliona. Czy to wszystko oznacza „panowanie” nad epidemią?
Prawie co dzień umiera sąsiad
W zasadzie można by uznać, że skoro mimo wszystko wskaźniki nieco zmalały, a do zagrożenia się przyzwyczailiśmy – i najczęściej zakażenie rzeczywiście nie kończy się niczym strasznym – to można by nad problemem przejść do porządku dziennego. Warto jednak pomyśleć, czy byłoby się gotowym powiedzieć to w twarz rodzinom tych, którzy spotkania z koronawirusem nie przeżyli. Dziś także w naszym powiecie niemal każdego dnia ktoś umiera w związku z koronawirusem. Kiedyś to zdarzało się rzadko, w odstępach wielu dni, wyjątkowo przez kilka dni z rzędu. Dziś jest gorzej, choć temat śmierci od koronawirusa jakby spowszedniał. Statystyki podają takie informacje z pewnym opóźnieniem. W środę GIS nie wykazał na terenie powiatu kłobuckiego żadnej śmiertelnej ofiary koronawirusa, ale we wtorek – aż trzy. W szeregu wcześniejszych dni odnotowywano na przykład po jednym zgonie. Liczby wyglądają niegroźnie. Ale za każdą z nich stoi czyjaś rodzinna tragedia. A suma tych tragedii wciąż rośnie, także u nas.
W okresie dwóch tygodni zdarza się śmierć nawet 20 osób. Kiedyś była to suma wszystkich zmarłych u nas z powodu koronawirusa.
Nowych zakażeń wykrywa się mniej
Publicznie dyskutuje się już, że liczba wykrytych zakażeń spada, bo ludzie po prostu nie zgłaszają się z objawami do chwili, gdy ich stan się po prostu nie pogorszy. I statystyki wskazujące spadek liczby nowych zakażeń w zasadzie nas mamią. Zresztą utrzymująca się liczba zgonów zdaje się to potwierdzać. Jeśli jednak chce się szukać pocieszenia w statystykach, to owszem – w powiecie mamy poprawę. W ostatnim okresie przybywało u nas o 1 do 41 zakażeń dziennie. Istotnie mniej niż w szczycie epidemii. Tylko teraz śmierć bardziej regularnie zagląda do mieszkańców powiatu zarażonych koronawirusem. Jakby nic sobie nie robiła ze statystyk. (jar)
Facebook
YouTube
RSS