PROBLEM. Podczas nadzwyczajnej sesji rady gminy we Wręczycy 5 listopada miała zapaść decyzja o emisji obligacji na niebagatelną kwotę aż 10 milionów. Sam koszt obsługi takiego długu starczyłby na opłacenie jednej średniej inwestycji. Finanse gminy są w takim stanie, że bez obligacji dojdzie ona do ściany – i na żadne inwestycje nie wystarczy. Wszystko pochłoną wydatki bieżące. Ułamek tych wydatków to też diety
Drugiego listopada do przewodniczącego rady wpłynął wniosek wójta o zwołanie sesji nadzwyczajnej na zeszły piątek. W programie – podjęcie uchwały w sprawie emisji obligacji oraz zasad ich zbywania, nabywania i wykupu.
Po co kolejne długi?
Przed podjęciem głosowania nad uchwałą padło kilka pytań o zasadność jej podjęcia.
– Czytam uzasadnienie uchwały i jest ono dla mnie niekompletne. Chciałabym szerszego uzasadnienia, dlaczego podejmujemy kolejne kroki, które wpłyną na zwiększenie stopnia zadłużenia gminy – poprosiła radna Anita Toborek.
– Dla mnie jest to niejasne, niekompletne. Nie wiem, dlaczego próbujemy to zrobić – dodała.
Na temat przyczyn, dla których gmina ma się zdecydować na emisję obligacji, wypowiedziała się skarbnik Barbara Jezior.
– W projekcie budżetu na rok 2022 zobaczą państwo, że dochody mamy niższe niż widoczne w obecnej wieloletniej prognozie finansowej. I niższe niż w tym roku. Natomiast wydatki i wnioski, jakie spłynęły do budżetu z jednostek, będą wyższe. Dochody bieżące nie są w stanie pokryć wydatków bieżących. Nie mówiąc już w ogóle o realizacji jakichkolwiek inwestycji – wyjaśniała na sesji Jezior.
Najbiedniejsza gmina Wręczyca?
Przypomnijmy tu, że już w zestawieniu tegorocznych budżetów w gminach powiatu kłobuckiego, które przedstawialiśmy z początku roku, gmina Wręczyca nie wypadała najlepiej w zakresie ilości i wartości inwestycji. A to ta część działań gminy, która jest najbardziej widoczna dla mieszkańców i często przez nich także najbardziej oczekiwana. Czy to znaczy, że mityczne „bogactwo” gminy Wręczyca – bo taka opinia panuje na ogół w powiecie – jest rzeczywiście tylko mitem? A gmina „ledwo przędzie”?
– Próbujemy uratować tę sytuację, czyli zrobić cokolwiek, żeby gmina była w stanie realizować jakiekolwiek inwestycje – wyłożyła kawę na ławę skarbniczka gminy.
Nawet z dotacji nie zdołają skorzystać?
Sytuacja jest o tyle trudna, że tuż-tuż są inwestycje w ramach Polskiego Ładu. Co prawda wiążą się one z wysokimi dotacjami, ale jednak żeby te grube miliony wziąć, gminy muszą też cząstkę dołożyć z własnych środków. Nawet jeśli to procentowo niewiele – to kwotowo są to już środki znaczne. Trzeba nimi dysponować. Bez tego – przepadnie szansa na milionowe inwestycje na rzecz gminy i mieszkańców. Wręczyca liczy na sfinansowanie z Polskiego Ładu inwestycji wartych po kilka-kilkanaście milionów.
Kolejny problem to „kajdany” wskaźników budżetowych. To ograniczenie, które przepisami nałożono na gminy kilka lat temu, aby nie szalały z wydatkami ponad stan i nie doprowadzały się do bankructw. O gminach skrajnie zadłużonych głośno było zresztą w mediach ogólnopolskich.
– Nie możemy wszystkich swoich dochodów przekazywać na zadania bieżące. Dlatego próbujemy ratować tę sytuację – mówiła na sesji Jezior.
Biedna gmina z bogatymi dietami
Decyzje dotyczące finansów podejmują radni. O okresie długoletnim trafność tych decyzji ma wpływ na stan gminy. Obecność w radzie jednak nie polega na podnoszeniu ręki i pełnieniu roli trybuna ludowego. To odpowiedzialność za stan gminy. Oczywiście trzeba to rozumieć i trzeba mieć wiedzę, by to zapewnić. Nie sposób nie przypomnieć tu, że jedną z pierwszych decyzji obecnej rady gminy było beztroskie podniesienie sobie diet. Tych, które we Wręczycy w skali powiatu już wcześniej i tak były najwyższe.
To prawda, że w skali budżetu gminy diety to mały ułamek. Ale to też te „toksyczne” dla wskaźników budżetowych wydatki bieżące. Czy dziś radni poczuwają się do współodpowiedzialności za stan finansów gminy? Skoro nie jest dobry, to może „nagroda” w postaci wysokiej diety się im nie należy? Może wypadałoby zacząć oszczędzanie od siebie i – niech teraz radni nie dostaną zawału – obniżyć sobie te diety? Sprawy w gminie, o której ci radni decydują, mają się nie najlepiej. Nawet ogólnopolskie rankingi samorządów pokazują, że pozycja Wręczycy jest marna w porównaniu z sąsiadami. Czy to nie okoliczności, w których wysoka dieta jest nie na miejscu, jest niesmaczna?
Ratunek na koszt przyszłych pokoleń?
Ratunkiem z sytuacji, w jakiej znalazła się gmina, miałaby być teraz emisja obligacji na 10 milionów. Koszt obsługi tego długu wyniósłby 2,7 miliona. Orientacyjnie – bo wiele zależy od inflacji. Ten koszt to środki dość duże, by wystarczyły na niejedną średnią inwestycję. To znaczy środki te w ciągu 10 lat zamiast z budżetu pójść na drogi czy chodniki, zostałyby „pożarte” przez koszt obsługi długu z obligacji. A kto spłaciłby takie długi? Przyszłe władze gminy. Wykup obligacji kończyłby się w 2031 roku.
„Stryczek” później?
Radni w głosowaniu nie zgodzili się na emisję obligacji. 11 na 14 obecnych zagłosowało przeciw, 2 było za, 1 głos był wstrzymujący. Co to zmienia?
Gmina w tej chwili nie weszła w nowy dług, ale według informacji skarbniczki w 2024 roku nie spełni wymaganych wskaźników budżetowych. Jeśli nie znajdzie się innego sposobu na ratowanie sytuacji, to skończy się katastrofą. Ostatecznie, w dalszej konsekwencji, władza może pójść „na zieloną trawkę”, a program naprawczy dla gminy będzie realizowany przez komisarza – z brutalną bezwzględnością. Bieżące potrzeby mieszkańców do momentu naprawy finansów gminy musiałyby poczekać. Nikomu nie chciałoby się życzyć takiego położenia.
Problem w tym, że odrzucenie uchwały o emisji obligacji nie zezwala na nowe zadłużenie gminy, ale też nie rozwiązuje niczego w zakresie stanu jej finansów. Można by powiedzieć, że ten „stryczek” nadal czeka, tylko „egzekucja” została chwilowo odłożona.
Mają jakieś pomysły?
Jaki program naprawczy w gminie zaproponują radni? Czy powiedzą swoim wyborcom, że być może żadnych inwestycji nie będzie, bo gminy nie stać? Że nawet z milionów z Polskiego Ładu gmina nie skorzysta, bo braknie jej setek tysięcy na wkład własny? No cóż, współczujemy wręczyckim samorządowcom. Choć jeszcze bardziej mieszkańcom, którzy ich wybrali. Nowego długu co prawda nie zaciągnęli, ale innego rozwiązania – przynajmniej teraz – nie zaproponowali także. Budżet gminy nie chce się dopinać. Ile lat mieszkańcy wytrzymają bez żadnych inwestycji? Czy już wiedzą, w jakim stanie jest ich własna gmina? Czy pamiętają, na kogo głosowali i zastanawiają się, czy zrobili dobrze?
Facebook
YouTube
RSS