NASZE INTERWENCJE. Mieszkanka Kłobucka zwróciła uwagę na zarastanie Okszy na terenie Kłobucka. Zapytaliśmy w Wodach Polskich, czy ktoś zajmuje się w ogóle tą rzeką. Otrzymaliśmy nieco zaskakującą odpowiedź
Do naszej redakcji zwróciła się mieszkanka Kłobucka. Kobieta mieszka niedaleko przepływającej przez miasto Okszy. Widzi więc, jak rzeka wygląda i jakie to daje praktyczne efekty.
Zarośnięta rzeka lubi podtapiać
– Koryto Okszy jest bardzo mocno zarośnięte roślinnością. Są takie miejsca, gdzie rzeka niemal całkiem zniknęła pod tą zielenią. Na co dzień to niby niewiele zmienia. Ale jeśli są jakieś opady, jeśli okresowo poziom wody się podnosi, to robi się fatalnie. Woda potrafi wylewać się z koryta rzeki – opisuje nam nasza czytelniczka.
Gdy poziom wody się podnosi, pojawia się obawa o to, że pozalewane będą także okoliczne posesje. Gdyby roślinność z koryta usunąć, problem by się zmniejszył, bo zieleń nie utrudniałaby odpływu wody.
Nasza rozmówczyni nie przypomina sobie, kiedy ostatnio koryto rzeki było czyszczone i pozbawiane roślinności. Jest przekonana, że w południowej części miasta było to robione na pewno bardzo dawno. A zresztą: kiedykolwiek te czynności były prowadzone, dziś – w jej ocenie – stan rzeki wymaga ich powtórzenia.
Sprawa Wód Polskich
Dziś stanem rzek zajmuje się powołana kilka lat temu instytucja: Wody Polskie. Regionalizacja tej instytucji odpowiada układowi sieci rzecznej, więc my podlegamy Państwowemu Gospodarstwu Wodnemu Wody Polskie – Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Bo Oksza, Liswarta i inne tutejsze rzeki to system rzeczny Warty, płynącej przez Poznań. Tam skierowaliśmy się z uwagami naszej czytelniczki.
Odpowiedź, którą otrzymaliśmy, nieco zaskakuje.
Czyścili koryto
– W odpowiedzi informujemy, że rzeka Biała Oksza na terenie miejscowości Łobodno i Kłobuck została w ubiegłym roku oczyszczona w ramach zadania pod nazwą „Prace utrzymaniowe, konserwacyjno-udrożnieniowe rzek na terenie działania ZZ w Sieradzu. Etap I, część 5 – rzeka Biała Oksza” – odpowiada nam Jarosław Władczyk, rzecznik prasowy Wód Polskich w Poznaniu.
Prace utrzymaniowe prowadzone były na odcinku rzeki od Łobodna do zbiornika Zakrzew i polegały na wykoszeniu porostów ze skarp i dna rzeki, rozplantowaniu wydobytego urobku, podsiewie na terenach zadarnionych, wycięciu lokalnie rosnących zakrzaczeń z transportem drewna na miejsce składowania. Jednocześnie oczyszczono teren z pozostałości po wycięciu krzaków, przeprowadzono zbiórkę i zagospodarowanie odpadów organicznych oraz śmieci z wywozem ich na miejsce składowania i opłaceniem tej czynności.
– Celem robót było zapewnienie bezpieczeństwa spływu wód w normalnych warunkach hydrologicznych – podkreśla rzecznik Wód Polskich.
Krótko mówiąc: odpowiedzialna za to instytucja zajmowała się oczyszczaniem Okszy – i to całkiem niedawno, w ubiegłym roku. Owszem, ktoś mógł przeoczyć, że te prace były prowadzone. Albo…
Efekt na krótko
No właśnie, skoro rzekę „konserwowano”, udrażniano – to skąd w korycie ta roślinność, na którą zwróciła uwagę nasza czytelniczka?
W Wodach Polskich słusznie założyli, że zgłoszenia problemu by nie było, gdyby rzeka wyglądała na świeżo oczyszczoną. Odnieśli się więc do uwag naszej czytelniczki. Co się stało z Okszą?
– Naszym zdaniem wyjaśnienia wymaga fakt, że ze względu na bardzo niskie przepływy i małe prędkości wody w okresie wiosennym na wielu rzekach dochodzi do wyjątkowo wzmożonego wzrostu roślinności w dnie, jak również na skarpach. Zaznaczyć również trzeba, że jakiekolwiek prace udrożnieniowe na rzekach nie spowodują całkowitego wyeliminowania zjawiska powodzi na tym terenie. Należy także zauważyć, że żadne z dostępnych metod, zarówno czynne, jak i bierne urządzenia ochrony przed powodzią, nie gwarantują pełnej ochrony przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi. Przy dużych i gwałtownych wezbraniach rzek nieruchomości przylegające bezpośrednio do koryt rzecznych są i będą w szczególności narażone na podtopienia czy też zalania – dodaje Władczyk.
Jak to podsumować? Wody Polskie zajęły się Okszą całkiem niedawno. Nie można więc im zarzucić bezczynności. Potem zbieg niekorzystnych warunków mógł faktycznie sprawić, że efekty tych prac zostały zniwelowane szybciej, niż można się było spodziewać. Wygląda więc na to, że teraz najlepiej liczyć na to, że nagle poziom wód nie podniesie się na tyle, by zalewać posesje obok rzeki. Obawy po prostu pozostaną.
Swoją drogą mamy nadzieję, że Oksza – po pracach wykonanych w zeszłym toku – nie została odhaczona jako sprawa załatwiona i wyjęta z bieżącego monitorowania jej stanu. I że w sytuacji, gdy stan jej koryta będzie znów koniecznie wymagał poprawy, to stosowne prace zostaną podjęte – choćby w ograniczonym zakresie.
Facebook
YouTube
RSS