W różnych przedsiębiorstwach branży spożywczej – panika. Główny polski producent zatrzymał produkcję dwutlenku węgla i lada dzień zacznie go brakować do bieżącej produkcji. Konsekwencje mogą być spore
Pierwsze sygnały popłynęły z browarów. Tam dwutlenek węgla jest używany do produkcji i jego brak wymusi zatrzymanie linii produkcyjnych. Carlsberg Polska ogłosił, że już wstrzymuje produkcję, bo bez dostaw dwutlenku węgla nie może w pełni realizować procesu warzenia piwa. Przypomnijmy: to jedna z trzech głównych firm piwowarskich w Polsce – z trzech kompanii produkujących większość złotego trunku w naszym kraju.
Nie trzeba było długo czekać na alarm podniesiony w innej części branży spożywczej. Komunikaty o rychłej konieczności wstrzymania produkcji popłynęły od producentów nabiału. I tu dwutlenek węgla jest niezbędny do realizacji produkcji części asortymentu. Chodzi tu na przykład o sery. Braki w zakresie nabiału to wizja jeszcze bardziej niepokojąca niż braki piwa.
Przyczyna? Anwil i Grupa Azoty – podmioty koncernu Orlen – to główni dostawcy dwutlenku węgla na nasz rynek. Jego produkcję wstrzymano w związku z bezprecedensowym wzrostem cen gazu ziemnego. Decyzja ta, jak widać, uruchamia na rynku całą lawinę kolejnych zdarzeń i problemów. Przedstawiciele zagrożonych producentów apelują więc do rządu o pilną interwencję. Na tę chwilę nie ma sygnałów, by sprawą się poważnie zajmowano. Mowa za to o kolejnych rodzajach produkcji, które bez dostaw dwutlenku węgla będą musiały stanąć. Branża mięsna informuje dziś, że zapasów dwutlenku węgla starczy jej na sześć dni. Bez tego gazu stanie ubój zwierząt. Czy zatem podjęte zostaną stosowne decyzje, zanim w wielu gałęziach gospodarki nie nastąpi krach – w sferze tak wrażliwej, jak produkcja spożywcza? (jar)
Facebook
YouTube
RSS