Mój tata, Bolesław Soluch (1916-1992) urodził się we Wręczycy Wielkiej w rodzinie rolników. Bolesław był najmłodszym, szóstym dzieckiem i nie mógł wiązać swojej przyszłości z gospodarstwem rolnym. Ukończył szkołę podstawową i przez całe życie z szacunkiem wspominał swoją nauczycielkę Marię Czerniawską. Za jej poradą wstapił do wojska jako ochotnik i służbę wojskową odbył w 80 Pułku Piechoty w Słonimie w latach 1936-1937. Do domu wrócił w stopniu kaprala. Szukał miejsca, gdzie będzie miał pracę i utrzymanie. Zgłosił się do Policji Państwowej. Po egzaminie w mieście wojewódzkim Kielce, został przyjęty na roczne szkolenie w Grudziądzu. W styczniu 1939 roku otrzymał skierowanie na posterunek 1000km od domu, za Stanisławów. We wrześniu został powołany do wojska do 11 Dywizji 49 PP. Po 17 września razem ze swoją jednostką udał się w kierunku granicy węgierskiej, którą przekroczył w Jasinie. Został internowany w obozie w Risce. W styczniu 1940 roku uciekł do Budapesztu. W ambasadzie otrzymał nowe dokumenty i udał się do granicy z Jugosławią. Przeszedł granicę po zamarzniętej rzece i przez Zgrzeb dotarł do Splitu. W marcu 1940 roku w grupie ok.200-tu cywili-żołnierzy wsiadł na statek do Marsylii. We Francji w Cotqudan formowała się Pierwsza Dywizja Grenadierów Polskich. Bolesław znalazł się w 3 Pułku Grenadierów Śląskich. Walczył z Niemcami w obronie Francji w okolicy Kanału Marna-Ren i został ranny. W czerwcu 1940 roku dostał się do niewoli razem tysiącami żołnierzy francuskich. Pytał siebie- dlaczego Francuzi nie walczyli tak zaciekle jak Polacy, chociaż mieli dużo sprzętu i ludzi. Po kilku dniach uciekł z niewoli i przez góry i lasy szedł nocą do Szwajcarii. Został internowany 1 lipca 1940 roku. W czasie internowania wykonywał różne prace fizyczne w rolnictwie i przy wyrębie lasu. W ten sposób spełniał apel dowódcy, aby polski żołnierz nie był ciężarem dla gościnnego kraju. Oficerowie zorganizowali kurs techniczno- kreślarski zakończony egzaminem w 1943 roku, w którym Bolesław uczestniczył .Te umiejętności przydały się, bo 10 lat później ukończył technikum we Wrocławiu. Do internowanych docierały wiadomości o walkach na froncie. Bolesław spokojnie mógł czekać na bliski koniec wojny. Jednak w listopadzie 1944 opuścił potajemnie Szwajcarię koło Genewy i przyłączył się do francuskich partyzantów. Po walkach z Niemcami, znalazł się w amerykańskim obozie wojskowym w Avignon. Tam zajmował się organizowaniem polskich oddziałów wojskowych, które skierowano do obrony Paryża. Sylwestra 1944 roku Bolesław świętował w Paryżu! W styczniu 1945 wszystkich żołnierzy przewieziono do portu Hawr i odprawiono do Szkocji. Wojsko polskie stacjonowało koło miasteczka Inverness. Bolesław był sierżantem w składzie 25 Pomorskiego Batalionu Piechoty w 4 Dywizji. W 1946 roku zgłosił chęć powrotu do Polski. Przypłynął do Gdańska 6 maja 1947 roku. Odjechał pociągiem do Herbów Nowych, gdzie miał przesiadkę do domu. W czerwcu podjął pracę w Kłodzku w mechanizacji rolnictwa, którą lubił. Podtrzymał znajomość z panną Marianną Ząbkowską z Kłobucka, poznaną listownie, jeszcze kiedy był internowany. Ślub odbył się w kwietniu 1949 i zamieszkał w domu teścia w Kłobucku przy Rynku. Miał 3 dzieci. Przez 20 lat dojeżdżał PKP do pracy do Odlewni i Emalierni w Blachowni. W październiku 1956 został Delegatem Rady Robotniczej do ministerstwa w Warszawie w sprawie zaległych deputatów węglowych dla pracowników. Z powodu uciążliwości dojazdu, zmienił pracę na kopalnię rud żelaza koło Wręczycy i dojeżdżał tam przewozem robotniczym. Potem znalazł bezpieczniejszą pracę w wytwórni masek gazowych, dzisiejszy Maskpol. Na emeryturę odszedł w1977. Starą zabudowę przy Rynku w Kłobucku wyburzono w 1971. Rodzina otrzymała niewielkie mieszkanie w bloku ale za to z instalacją wod-kan! Mój tata był zapraszany do szkół na spotkania z młodzieżą. Wtedy zakładał mundur i przypinał medale. Opowiadał w formie przygodowej epizody ze swojej drogi wojennej. Był odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, francuskim Krzyżem Żołnierskim za udział w wojnie obronnej 1939-1945. Otrzymał również inne odznaczenia, cenił sobie także – medal za udział w wojnie obronnej 1939 oraz Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W latach 1981-1991 spisał wspomnienia, które dedykował swoim wnuczkom. Mawiał, że socjalizm jest, jaki jest, ale dał wszystkim szansę na zdobycie wykształcenia. Dzieci spełniły jego marzenia o wykształceniu, pracy i rodzinie. Cieszył się wnukami. Tata był podporą moralną także w dorosłym życiu swoich dzieci. Od jesieni 1991 roku zamieszkał z żoną w Częstochowie, bliżej wnuków. Zmarł 4 grudnia 1992 roku, przeżywszy 76 lat. Cztery miesiące później zmarła żona. Grób moich rodziców jest na cmentarzu Kule.
BOLESŁAW SOLUCH mieszkał w Kłobucku przez 42 lata a Maria Soluch zd Ząbkowska prawie całe życie, więc mam nadzieję, ktoś Ich pamięta i wspomina.
Izabela Piesyk
Facebook
YouTube
RSS