Kłobuck

Skąd w nocy wziąć w kłobuckim weterynarza?

W mieście, przy osiedlu, jest przychodnia weterynaryjna, która na szyldzie od strony ulicy ma napisane: „24 h”. To tam mieszkaniec skierował się po pomoc - niestety bezskutecznie.
JAROSŁAW JĘDRYSIAK
Skąd w nocy wziąć w kłobuckim weterynarza?

PROBLEM. Mieszkaniec Kłobucka w minionym tygodniu szukał w naszym powiecie pilnej pomocy weterynaryjnej do porodu prosiąt. Niestety, pomimo wielu prób, znalazł ją dopiero za Częstochową.
– Czy to normalne, że całym powiecie nie ma ani jednego całodobowego lekarza? – pyta. Okazuje się, że są i choć deklarują całodobową pomoc, to rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej

Kłobucczanin hoduje prosięta. Tak się złożyło, że niedawno w jego gospodarstwie maciora rodziła młode akurat w godzinach wieczornych. I to z wielkimi komplikacjami.

Dokąd dzwonić?
– Prosiaki dusiły się, a maciora rodziła je z wielkim trudem – opisuje nasz rozmówca.
W takiej sytuacji pozostało pilnie prosić o ratunek lekarza weterynarii. Tak też uczynił kłobucczanin. W mieście, przy osiedlu, jest przychodnia weterynaryjna, która na szyldzie od strony ulicy ma napisane: „24 h”. To tam skierował się po pomoc. W godzinach wieczornych pozostawał kontakt telefoniczny.
– Zadzwoniłem i weterynarz odebrał, ale dowiedziałem się, że jest w drodze. Dał mi numer do swojego kolegi, też weterynarza. Próbowałem się tam dodzwonić, ale bez skutku – relacjonuje hodowca z Kłobucka.
W końcu mężczyzna zdołał znaleźć lekarza weterynarii, który mógł udzielić pomocy w tej nagłej sytuacji, do której doszło w jego gospodarstwie. Ale… dopiero w Mstowie za Częstochową.
– Czy weterynarze podlegają pod jakąś jednostkę, od której można by oczekiwać, że panuje nad tym, co się dzieje z dostępnością porad weterynaryjnych w takich nagłych przypadkach, jak ten, który mnie spotkał? I czy to dopuszczalne, że w całym powiecie faktycznie nie ma żadnego dyżurującego weterynarza? – pyta nasz czytelnik.

Co musi weterynarz?
Z pytaniami o to, czy w opisanej sytuacji można wskazać jakieś obowiązki, z których się wywiązano bądź nie, dzwonimy do Śląskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej w Katowicach.
– Lekarz weterynarii, który nie może sam udzielić pomocy w tego rodzaju sytuacji, powinien podać osobie poszukującej pomocy numer telefonu do innego lekarza, który będzie w stanie takiej pomocy udzielić – informuje Magdalena Górska, kierownik biura ŚILW, zaznaczając przy tym, że nie odnosi się konkretnie do tej sytuacji, ale do pewnych ogólnie przyjętych zasad.
Co do wskazania kontaktu do innego lekarza – tu wszystko było w porządku. Hodowca prosiąt sam nam o tym opowiedział. Obowiązek został zatem spełniony. Górska dodaje, odpowiadając na pytanie naszego czytelnika, że w zakresie pomocy weterynaryjnej nie ma żadnej rejonizacji, czyli nie jest tak, że w danym powiecie koniecznie musi być dostępny całą dobę weterynarz. Może być nawet taka sytuacja, że dyżurujący lekarz będzie musiał przyjechać do nas np. nawet z Górnego Śląska.
Gdzie są przychodnie weterynaryjne dostępne całą dobę, wskazano na stronie internetowej ŚILW. W naszym powiecie wykazano tam dwie: w Kłobucku i w Lipiu. Jak się jednak wkrótce przekonujemy, dane te nie są niestety aktualne. Przychodnia w Kłobucku, owszem, jest dostępna na telefon także po zwykłych godzinach pracy i w dni wolne, ale to nie jest tak, że ktoś dyżuruje na miejscu całą dobę.
– Na stronie Izby jest jeszcze wymieniona przychodnia należąca do poprzedniego właściciela. Od tamtej pory zaszły zmiany i dziś już nie pełnimy dyżuru całodobowego. Informacja na stronie jest po prostu nieaktualna – mówi nam Arkadiusz Mazik, lekarz kłobuckiej z przychodni.

Sezon urlopowy nie pomógł?
Rozmawiamy z lekarzem weterynarii o sytuacji, którą opisał nam nasz czytelnik. Okazuje się, że gdy kłobucczanin dzwonił w sprawie porodowych cierpień swojej maciory, weterynarz akurat był na urlopie i daleko stąd – siłą rzeczy nie mógł więc udzielić pomocy. Trochę inne szczegóły podaje nam co do telefonicznego poszukiwania innego lekarza.
– Ten pan dzwonił do mnie dwa razy. Najpierw powiedziałem mu, że nie jestem w stanie udzielić| pomocy osobiście. On miał jednak numery telefonów do kilku weterynarzy w okolicy. Nieco później, chyba około godziny 23., zadzwonił do mnie, prosząc, bym to ja spróbował dodzwonić się do któregoś z weterynarzy, którzy od niego nie odbierają telefonu. Zakładał, że może po prostu ode mnie odbiorą. Umówiliśmy się, że jeśli mnie uda się nawiązać taki kontakt z jednym z moich kolegów, to oddzwonię mu i powiem, kto czeka na niego pod telefonem – mówi nam Arkadiusz Mazik. Niestety weterynarz z kłobuckiej przychodni też nikogo nie złapał pod telefonem. Kolejnego kontaktu z hodowcą świń z Kłobucka już nie było.
– Trzeba mieć na uwadze, że rzeczywiście trwa sezon urlopowy i lekarze weterynarii też mają do tych urlopów prawo – komentuje Magdalena Górska z Katowic. Wychodzi więc na to, że skoro lekarz weterynarii nie pełni dyżuru całodobowego, a okoliczności sprawiają, że nie może osobiście udzielić pomocy, to wypełnia etyczny obowiązek, pomagając w nawiązaniu kontaktu z innym lekarzem, dostępnym na miejscu. Tak się stało tutaj. Wygląda na to, że to po prostu pech, że akurat nikt bliżej niż w podczęstochowskim Mstowie nie był w tym momencie dostępny.
Szkoda, że nieaktualna jest też informacja o dyżurach na stronie katowickiej izby weterynaryjnej. Także szyld na ulicy, kierujący do przychodni w Kłobucku, sugeruje całodobową dostępność przychodni. Dopiero na drzwiach wejściowych jest doprecyzowane, że poza godzinami pracy jest możliwość kontaktu telefonicznego. W sytuacji stresowej, w której pomocy szukał nasz czytelnik z Kłobucka, trudno rozważać w szczegółach, która z takich informacji jest najbardziej wiarygodna.

Można się skarżyć
Na koniec dodajmy, że jeśli ktoś nie otrzymał pomocy weterynaryjnej dla swojego zwierzęcia, a uważa, że się ona należała – czyli że jej nie udzielono bezzasadnie – może szukać sprawiedliwości na wyższym szczeblu.
– Istnieje możliwość złożenia skargi do prezesa naszej instytucji lub do rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy weterynarii. W takich sytuacjach sprawdzane jest, do czego zobowiązany był dany zakład, czy powinien też zapewniać świadczenie usług nocą, wreszcie czy w konkretnym przypadku odmowa udzielenia porady wynikała z uzasadnionych okoliczności. Aby taką procedurę uruchamiać, konieczne jest zgłoszenie przez zainteresowaną osobę – dodaje Górska.
Odpowiadając więc na drugie z pytań naszego czytelnika: tak, lekarze weterynarii nie są zwolnieni z odpowiedzialności i nie mogą bez istotnego powodu odmówić pomocy. Pozostaje jednak pytanie, czy takie okoliczności tutaj grały rolę – czy może po prostu tak się nieszczęśliwie złożyło, że gdy jego zwierzę potrzebowało pomocy, to akurat nikt z Kłobucka czy sąsiedztwa faktycznie nie mógł jej udzielić.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kłobuck

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Kłobuck

Koncertowe zakończenie lata

Jarosław Jędrysiak25 września 2024

Nowe miejsce do integracji i wypoczynku na Smugach

Jarosław Jędrysiak24 września 2024

Sprawca porzucenia śmieci ustalony

Jarosław Jędrysiak3 września 2024

Wrzesień 1939 roku w Kłobucku

Jarosław Jędrysiak2 września 2024

Ulice Ściegiennego i Polna są gotowe

Jarosław Jędrysiak1 września 2024

Z czcią dla obrońców niepodległości

Jarosław Jędrysiak28 sierpnia 2024