Jarosław Brzęczek z Panek, podający się za dziennikarza, został przez sąd w Częstochowie uznany za winnego nielegalnego wykorzystania mojego wizerunku. Wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu 2018 roku. Jednak po nim pan Brzęczek, pomimo prawomocnego wyroku, nie zamierzał zamieścić i nie zamieścił przeprosin na łamach gazety z Panek. Sąd wydał również na mój wniosek klauzulę wykonalności, ale Brzęczek nadal nie zamieszczał przeprosin. No cóż, kiedy „dziennikarz” w wieku przed pięćdziesiątką dopiero zdaje maturę, to jest taka możliwość, że wyroków sądów nie rozumie. Postanowiłem złożyć ponowny wniosek o klauzulę wykonalności i tym razem, po ponad roku, sąd przymusił pana Brzęczka do publikacji przeprosin. Dziękuję sądowi za skuteczność, bo wiem, że z takimi typami bywa różnie.
Oprócz przeprosin pan B. obraża mnie i moją rodzinę kilka stron dalej. Twierdzi, że jestem brzydki – i tu ma rację, ale podobno kobiety wolą lekko brzydkich niż lekko głupich. Pisze też, że jestem nikim. Hmm… gdybym był, panie Brzęczek, nikim, to powinniśmy się rozumieć, a ja pana nie rozumiem. Pisze też o moim konkubinacie. No cóż… lepiej być w szczęśliwym związku partnerskim niż nieszczęśliwym małżeńskim. Pisze pan również, że sąd oddalił wniosek o przeprosiny w „Gazecie Kłobuckiej” i „Dzienniku Zachodnim” oraz wniosek kancelarii o zadośćuczynienie w kwocie 5 tysięcy złotych. Zgadza się, oddalił, ponieważ uznał, że oddziaływanie pana gazety jest znikome, więc nie trzeba publikować przeprosin w trzech gazetach. Jeśli pan tego nie rozumie, to wytłumaczę prościej – pana gazeta ma znikomą poczytność i dostępność. Teraz już powinno być OK ze zrozumieniem.
No i na koniec zadaje pan pytanie, czy i teraz podam pana do sądu. Oczywiście, że tak, i to z wielką przyjemnością. Stać mnie na czekanie nawet dwa lata na wyrok. Proszę nie zapomnieć uregulować kosztów naszej kancelarii.
Nie pozdrawiam,
Marcin Syguda
Facebook
YouTube
RSS