PRZEPISY. Zakończyła się procedura legislacyjna i nowe prawo zamówień publicznych jest gotowe. Czeka na wejście w życie – od 2021 roku. Czego dotyczą zmiany?
Istotnym celem zmian w prawie zamówień publicznych było wzmocnienie ochrony praw wykonawców i podwykonawców zamówień publicznych. Zwłaszcza nieprawidłowości, do których dochodziło podczas ogromnych inwestycji w infrastrukturę drogową, wskazywały na konieczność modyfikacji dotychczasowych przepisów. Przy okazji postawiono nieco bardziej na efektywność wydawania pieniędzy publicznych – na jakość, a nie tylko najniższą cenę inwestycji. To tylko dwa przykłady ilustrujące kierunek zmian w prawie.
– Ustawa odpowiada na kluczowe bolączki obecnego systemu. Przewidziana w niej zasada efektywności spowoduje, że zamawiający, zamiast przywiązywać uwagę tylko do najniższej ceny, będą również uwzględniali jakość towarów i usług, czy ich znaczenie dla środowiska. Pozwoli to odnaleźć się na rynku małym przedsiębiorcom, którzy oferują dobre usługi, ale nie są w stanie konkurować niską ceną – chwali nowe przepisy minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. – Dziś często pojawiają się problemy z rosnącymi cenami materiałów budowlanych, przez co, w trakcie wykonywania umów, wykonawcy muszą ponosić dużo większe koszty niż początkowo zakładali. Skutkuje to czasem zrywaniem kontraktów i zatrzymaniem prac przy ważnych inwestycjach, np. drogowych. Nowe prawo zamówień publicznych nakazuje zawarcie w umowie mechanizmów, które ochronią firmy przed takimi sytuacjami. Jeżeli wzrosną ich koszty, wzrośnie również ich wynagrodzenie. Z kolei jeżeli ceny mocno spadną, wykonawcy także podzielą się zyskiem z zamawiającym – dodaje minister.
To logiczne rozwiązanie, dające na pewno poczucie bezpieczeństwa biznesowej stronie kontraktów na realizację zamówień publicznych. To też jeden z wcale nie tak częstych kroków obecnej ekipy rządzącej w stronę firm. Ale krok ten może też budzić obawy po stronie inwestorów – czyli zwłaszcza samorządów. Wydatki na inwestycje i dziś są nieraz podnoszone specjalnymi uchwałami, gdy podczas realizacji wynikają dodatkowe koszty. Po wejściu w życie nowych przepisów kwestia negocjacji wysokości kontraktów może stawać nader często i w drastycznych przypadkach nawet częściowo dezorganizować planowanie lokalnych finansów. Jednocześnie już do tej pory czasem rodziło się pytanie, czy dopłacanie wykonawcy inwestycji już podczas jej realizacji to nie jest czasem ścieżka do zaniżenia kosztów oferty przetargowej, która potem może być wyrównana takimi dodatkowymi dopłatami dla wykonawcy. Co z kolei dla wielu pachnie okazją do korupcji. Wygląda na to, że podobne sytuacje staną się teraz czymś powszednim, a i wątpliwości mogą być zgłaszane coraz częściej. To jednak ból głowy samorządów. Przedsiębiorcy mają szansę na lepsze warunki funkcjonowania na rynku po wejściu nowych przepisów.
– Firmy realizujące przetargi obecnie często tracą przez wygórowane kary umowne. Nowa ustawa zakazuje umów, które będą przewidywały kary za błędy, które nie są winą wykonawcy. Nakazuje też określenie z góry, jaka będzie maksymalna wysokość kar, żeby firmy mogły przygotować się na wykonywanie umowy. Nowe prawo zrywa z koniecznością oczekiwania na zapłatę za wykonanie pracy aż do końca umowy. W dłuższych umowach wykonawcy będą otrzymywać zaliczki i wynagrodzenie za wykonane etapy prac, dzięki czemu poprawi się ich płynność finansowa. Wykonawcy będą też wnosić mniejsze gwarancje i wadia. Zmniejszamy ich maksymalną wysokość w dużej części przypadków o połowę. To również oznacza mniejsze koszty i większą płynność – dodaje na temat nowych przepisów wiceminister Marek Niedużak. – Ustawa przewiduje nowy tryb przetargów w odniesieniu do zamówień nieobjętych prawem unijnym. W przypadku robót budowlanych kontrakty o wartości nawet do 23 mln złotych będą organizowane w prostszej procedurze, łatwiejszej do stosowania zarówno dla zamawiających, jak i firm startujących w przetargach. Wprowadzamy też do zamówień najlepsze praktyki zakupowe z rynku prywatnych firm, aby przetargi stały się prostsze i bardziej atrakcyjne dla firm – dodaje polityk.
O ile nowe prawo skutecznie wpłynie na kształt rynku, inwestorzy z czasem mają natomiast szanse na odczucie korzyści w postaci spadku cen – jako efektu wzrostu konkurencji.
– Chcemy, by ułatwienia przewidziane w nowym prawie pomogły zmienić obecną sytuację, w której system zamówień to swoisty „klub dla wybranych”. Braki i wady obecnie obowiązujących przepisów powodują, że system ten z roku na rok jest coraz mniej konkurencyjny. Średnia liczba ofert składanych w przetargach w 2018 r. wynosiła raptem 2,19, gdy w 2017 r. było to 2,38, w roku 2016 – 2,87, a w roku 2015 – 2,90. Chcemy, aby te pieniądze, zamiast, jak dotychczas, trafiać do wąskiego grona beneficjentów, służyły wzmocnieniu polskich firm – podsumowuje minister Emilewicz.
Dla nowych przepisów celowo moment wejścia w życie ustalono na rok 2021. Jak się podkreśla, chodzi o danie możliwości spokojnego i dogłębnego zapoznania się z nowym prawem przez tych, którzy będą działali w jego ramach.
Facebook
YouTube
RSS