Coś, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe, teraz dzieje się naprawdę. Zarząd Dróg Wojewódzkich ogłosił przetarg na naprawę drogi wojewódzkiej przebiegającej między innymi przez Białą, Kamyk i Łobodno
Projekty tych dróg przygotowywano – zresztą angażując w ten proces mieszkańców – już tak dawno, że jest spora grupa osób, które mogą nie kojarzyć, że takowe plany w ogóle robiono, bo działo się to, gdy oni jeszcze byli dziećmi. Trudno zliczyć, ile razy potem na sesjach w Kłobucku, ale i w sąsiednich gminach przy tej drodze, podnoszono temat ich niezbędnej przebudowy, aby wreszcie przystawały do dzisiejszego ruchu i potrzeb, w tym w zakresie bezpieczeństwa. Równie trudno zliczyć skargi mieszkańców, które przekazywali w tej sprawie – często pewnie po prostu przy okazji spotkań ze swoimi radnymi czy podczas wizyt w urzędzie. Decyzje w sprawie remontu nie leżały jednak nigdy po stronie samorządów naszych gmin. Z Katowic – o ile ktoś nam przekazywał wiadomości, co w sprawie dróg słychać – przez lata głównie płynęła informacja, że właściwie to nie wiadomo, kiedy jakakolwiek droga wojewódzka na terenie naszego powiatu będzie przebudowywana, bo pieniądze w pierwszej kolejności idą na drogi gdzieś tam w śląskiej aglomeracji, gdzie ruch jest większy, więc… no cóż, takie słowa też padały u nas ze strony mieszkańców, że pewnie musi jeszcze dość dużo osób zginąć na tych drogach, by ktoś się wreszcie nimi zajął.
Trzeba było zabrać marszałka do Łobodna
Na szczęście statystyka tragedii nie okazała się takim jedynym kryterium. Natomiast decyzja o budowie drogi właśnie na terenie naszego powiatu – choćby z uwagi na to, że w statystykach ruchu przegrywamy z innymi potrzebującymi – musiała zapaść na szczeblu politycznym. Po prostu w województwie potrzebne była skierowanie tej sprawy do realizacji.
O takie decyzje nie jest łatwo, ale można za nimi skutecznie „chodzić”. Nie można tu nie przypomnieć, że kiedy w powiecie pojawił się marszałek województwa – i kiedy powiedział, że mu na naszym północnym skrawku województwa zależy – to burmistrz Jerzy Zakrzewski zabrał gościa z władz wojewódzkich wprost na tę drogę, którą teraz kierują do przebudowy. Pokazał na miejscu, jak fatalnie to wszystko wygląda na miejscu, jak potrzebne jest rondo w Łobodnie, które przez lata wydawało się jakimś nieosiągalnym marzeniem. Można chyba założyć, że poważny polityk to taki, który wobec postawienia go wprost przed problemem będzie się starał zająć nim na serio. Oczywiście trochę to trwało, ale… jakoś tak niedługo po tej wizycie w Łobodnie zaczęły napływać pierwsze sygnały, że budowa dróg wojewódzkich w powiecie kłobuckim w końcu ruszy. I ta zapowiedź zaczyna się teraz materializować.
Ważne, żeby już nie zwlekać
To dopiero początek – ale sprawa w końcu w widoczny sposób ruszyła z miejsca. Jeszcze gdy burmistrz Jerzy Zakrzewski informował o tym, że przebudowa drogi wojewódzkiej Biała-Łobodno jest blisko, a przetarg będzie wkrótce ogłoszony, pojawiały się głosy powątpiewania – różne takie malkontenckie: „uwierzę jak zobaczę”. Niektórzy wypowiadali się też w miejscach publicznych, że to działanie pod wybory. Przy czym mieszkańcom, którzy czekają na drogę, jest na pewno dokładnie obojętne, czy „na wybory”, czy na święta, czy też po prostu dlatego, że drogę należy zrobić – byle ona powstała i była taka, jak należy. Tu władze miasta z pewnością wykorzystały każdą możliwość, by do realizacji tej inwestycji władze wojewódzkie przekonać. Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach – czyli instytucja, która odpowiada za drogi wojewódzkie i która przed laty stała też za gruntownie przebudowaną drogą na odcinku między Kłobuckiem i Wręczycą – realizuje teraz decyzje, które wreszcie we władzach województwa zapadły. Wojewódzcy drogowcy rozpisali przetarg na przebudowę drogi wojewódzkiej nr 491 na całym odcinku w powiecie kłobuckim. Przetarg został podzielony na dwa etapy, z których pierwszy obejmuje miejscowości z terenu gminy Kłobuck, czyli Białą, Kamyk i Łobodno.
Nikt nie rozkopie całej drogi na lata
Według informacji dotyczących przetargu termin otwarcia złożonych ofert wyznaczono po Wielkanocy. Wyniki przetargu będą jednak znane nieco później, bo oferty będą analizowane. Przy tak dużych inwestycjach terminy wyglądają inaczej niż przy naprawie małej bocznej dróżki gminnej. Realizacja budowy będzie prowadzona w okresie 43 miesięcy od podpisania umowy z wybranym wykonawcą. Nie należy jednak dramatyzować – dziś, w gorączce kampanii wyborczej, również takie głosy pojawiają się publicznie – że przez lata będzie trzeba jeździć przez teren budowy. W obszernej i kompleksowej inwestycji jej ostatni okres zwykle dotyczy prac „wykończeniowych” – wystarczy tu przypomnieć autostradę, którą już od dawna jeździliśmy, gdy jednocześnie formalnie inwestycja jeszcze była kończona. Poza tym nikt przecież nie rozkopie całej drogi naraz i jej tak nie zostawi. Warto sobie uświadomić, że od Częstochowy do granicy województwa droga ta to długie kilometry, na których każdemu kawałkowi będzie potrzeba poświęcić nieco czasu, aby go wykonać. Skala tej inwestycji po prostu może przekraczać wyobraźnię osób, które dziś formułują bezpodstawne obawy. Drogę będą robić długo, bo… jest długa. Takie inwestycje z zasady robi się natomiast „z głową” i z zasadą minimalizowania utrudnień dla mieszkańców. (jar)
Facebook
YouTube
RSS