ZDROWIE. Zbyt wysokie wynagrodzenia dla lekarzy i przerost ich zatrudnienia w szpitalu, brak własnych poradni specjalistycznych, ośrodki zdrowia ze strukturami z lat 70. i puste oddziały szpitalne – to tylko niektóre wnioski, które wykazał audyt zlecony w kłobuckim Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Kłobucku.
– Zgodnie z nową ustawą nie spełniacie wymogów szpitali, które planowane są do pozostawienia – mówi wprost Adam Roślewski, przeprowadzający audyt
Magdalena Kurzak
Wieloletnie zaniedbania władz doprowadziły do tego, że dziś kłobuckie szpitale należą do jednych z najbardziej niedoinwestowanych w regionie. Za to pracuje w nich spora liczba lekarzy, którzy są całkiem nieźle – bo ponad 70 zł za godzinę – wynagradzani. Podczas gdy szpitale w Myszkowie, Oleśnie czy Lublińcu otwierały kolejne oddziały specjalistyczne, rozbudowywały swoją infrastrukturę oraz uzupełniały ofertę medyczną o nowe oddziały specjalistyczne – powiat kłobucki nie robił w tym kierunku albo nic, albo niewiele. Bo bieżących remontów i zakupu lub wymiany sprzętu nie można raczej nazwać postępem.
Brak specjalistki, za mało oddziałów
– Problemem szpitala w Kłobucku jest ograniczona oferta medyczna, sprowadzona do dwóch tylko oddziałów: interny i pediatrii. Nie ma zabiegówki, położnictwa, chirurgii, – wylicza Adam Roślewski z firmy Know How, wykonawcy audytu.
– W Krzepicach jest jeszcze gorzej, bo jest to tylko interna – dodaje. Zdaniem audytora problemem też jest brak własnych poradni specjalistycznych, które działałyby w strukturach szpitala, a które kilka lat temu zostały sprywatyzowane.
– Poradnie zawsze są elementem kompleksowości, uzupełniają ofertę medyczną i zwiększają szanse na kontrakty – tłumaczy ekspert. Choć dochodowe, to jednak skostniałe systemowo mamy również w powiecie poradnie podstawowej opieki zdrowotnej.
– Macie tu strukturę, która ukształtowana została w latach 70. – podaje przedstawiciel firmy audytorskiej. Dla kłobuckiego ZOZ-u tak naprawdę dochodowe są tylko ośrodki zdrowia i ratownictwo medyczne, choć w przypadku tego drugiego rentowność spadła po tym, gdy Kłobuck wszedł w struktury częstochowskiego pogotowia, przez co zarobkiem trzeba się teraz dzielić. Szpital powiatowy generuje natomiast ponad 3-milionowe straty, które rekompensowane są przychodami z POZ i pogotowia.
– Gdyby nie POZ, wasze szpitale by się przewróciły – skwitował Roślewski.
Za dużo lekarzy, za mało pacjentów
Zdaniem audytorów w kłobuckich szpitalach pracuje za dużo lekarzy w przeliczeniu na jednego pacjenta.
– Na 120 łóżek szpitalnych wykorzystywane są tylko 82 – mówi przedstawiciel firmy Know How.
– Na oddziale dziecięcym z 20 łóżek wykorzystywanych jest tylko połowa – dodaje.
Poza tym, jak wynika z raportu, w kłobuckim szpitalu leczy się dłużej niż w innych w Polsce, więc liczba zajętych łóżek wcale nie musi wynikać z liczby pacjentów, a długości ich pobytu.
Pomimo tych statystyk okazuje się, że 70 proc. wszystkich kosztów stanowią właśnie wynagrodzenia pracownicze i ich pochodne. Na 50 łóżek szpitalnych przypada aż 12 lekarzy, a wynagrodzenie ich pracy wynosi blisko 77 zł na godzinę. Dla przykładu lekarz w dochodowym kłobuckim pogotowiu zarabia 53 zł
na godzinę.
– Przepłacacie lekarzom – mówi jednoznacznie Roślewski. – O ile taka sytuacja jest zrozumiała w przychodniach, które generują zyski, o tyle w przypadku szpitala, który z roku na rok pogłębia stratę, nie jest to zdrowe – mówi autor audytu.
Pomimo tego w lipcu tego roku, po odejściu ze stanowiska Mariana Nowaka, zarząd powiatu przyznał lekarzom kolejne podwyżki. Nieoficjalnie mówi się, że to dla uciszenia sytuacji po odejściu popieranego przez związki lekarzy Nowaka.
– To nieprawda. Nigdy nie byliśmy przeciwni podwyżkom. Uważam, że jeśli możliwości finansowe na to pozwalają, powinny być one przyznawane – mówi Biernacki, dodając, że również pielęgniarki otrzymały podwyżki. Wicestarosta dodaje, że nie tylko lekarze otrzymali podwyżki, ale i pielęgniarki. Tyle że te drugie pielęgniarki otrzymały ustawowo przez ówczesnego ministra Zębalę. Maciej Biernacki nie uważa również, że w szpitalu pracuje za dużo lekarzy.
– To jest audyt, natomiast my mamy również swoje spojrzenie na pewne sprawy – mówi.
Zdaniem audytorów wśród zatrudnionych lekarzy panuje również bardzo duża absencja chorobowa – średnio na 1 pracownika wynosi ona tyle, co cały urlop roczny.
– Aby zorganizować zastępstwo, placówka musi utrzymywać 20 etatów więcej, których koszt sięga 1 mln zł rocznie – wylicza Roślewski.
Wątpliwości ekspertów budzi również zakup dyżurów lekarskich za pośrednictwem firmy zewnętrznej, prowadzonej przez dr. Stanisława Malinę, ordynatora oddziału pediatrycznego.
– Praca za pośrednictwem podmiotu trzeciego może budzić podczas kontroli wątpliwości – podkreśla audytor.
Oddział wewnętrzny na stracie?
Obawy ekspertów wzbudziło również funkcjonowanie interny w kłobuckim szpitalu, która przynosi straty.
– Trudno jest bilansować chirurgię, ale interny w całym kraju się bilansują – mówi Roślewski.
Z wynikiem audytu najwidoczniej nie może pogodzić się dr Stanisław Malina.
– Czy pan się opierał na właściwych danych? – zwrócił się do audytora. – G w a r a n t u j ę , że pan nie ma pojęcia, jak to u nas wszystko wygląda. Wskaźnik wykorzystywania łóżek to się wykorzystuje, jak się chce coś zamknąć. Jak będziemy mieli wskaźnik większy, to będziemy mieli większe koszty. A nam chodzi o oszczędności, bo jak będziemy wydawać pieniądze, to nam będzie ich brakować – tłumaczył audytorowi.
Nasza-wasza wina
PSL i SLD, które od początku powstania powiatów sprawują w nim władzę, teraz przerzucają się wzajemnie oskarżeniami.
– Rentgen został sprzedany w poprzedniej kadencji jako złom. Kupiliśmy go za milion złotych, a sprzedany został bez przetargu za parę złotych, choć miał tylko 5 lat i wystarczyło przegląd zrobić – mówi Józef Borecki (PSL). – Tak samo rehabilitacja w Krzepicach miała być za złotówkę sprzedana – dodał radny. Na te słowa od razu zareagował Roman Minkina (SLD).
– Pan uwłacza godności tej rady! Przecież to pan był członkiem zarządu w tamtej kadencji, wspólnie podjęliśmy taką decyzję i teraz pan mówi, żeś pan nie wiedział o niczym? – pytał boreckiego Roman Minkina. – Wtedy było dobrze, a teraz wszystko jest „be”?
Przespali 20 lat
Wicestarosta Biernacki, zapytany przez nas, czy powiat liczy się z koniecznością zamknięcia szpitali, odpowiada:
– Nie mamy żadnych planów likwidacji szpitali, wręcz przeciwnie, robimy wszystko, aby je utrzymać, i taka szansa jeszcze teoretycznie jest, bo ustawa jest na etapie projektu – deklaruje.
Zamysł rządu jest jednak taki, że liczbę szpitali w kraju trzeba zmniejszyć, bo jest zbyt mało pieniędzy, a zbyt dużo usługodawców. Zgodnie z projektem nowej ustawy ministerstwo podzieliło więc szpitale, które będą dalej działać, na trzy poziomy. W pierwszym znajdą się te posiadające 4 podstawowe oddziały specjalistyczne, w drugim te z 8-10 oddziałami, natomiast do trzeciej grupy zaliczone będą szpitale kliniczne i wojewódzkie. Szpitale w Krzepicach i Kłobucku nie kwalifikują się obecnie do żadnego z kryteriów ze swoimi 2 oddziałami. Dla przykładu w szpitalu miejskim w Oleśnie działają oddziały: wewnętrzny, chirurgii ogólnej, chirurgii urazowej, ginekologiczno-położniczy, noworodkowy, dziecięcy czy intensywnej terapii. Wszystkie te same oddziały znajdziemy w mniejszym powiecie od naszego – w Myszkowie. W Lublińcu pacjent dodatkowo może skorzystać – oprócz wymienionych – z oddziału gruźlicy i choroby płuc. Autorzy audytu jasno mówią, że na rozwój czasu już nie ma. Dostępność środków unijnych zmalała, a PSL i SLD przez ponad 20 lat nie znalazły pieniędzy i pomysłu na kłobucki szpital, który dziś jako jedyny w regionie – po sądzie rejonowym, dworcach PKP i PKS – kwalifikuje się do zamknięcia.
Facebook
YouTube
RSS