PROBLEM. Przykład 29-letniego mieszkańca Lublińca, który od roku nie chce oddać swojego czteroletniego syna matce, choć to kobiecie sąd przyznał prawo do opieki nad dzieckiem, pokazuje, że państwo polskie nadal działa „tylko teoretycznie”. Kuratorzy i policja nie są w stanie wyegzekwować decyzji sądu
25 listopada ub. r. uprawomocniło się postanowienie Sądu Rejonowego w Bytomiu, ograniczające pewnemu 29-letniemu mieszkańcowi Lublińca prawa rodzicielskie nad 4-letnim synem. W ocenie sądu opiekę nad dzieckiem powinna sprawować matka. Mężczyzna jednak nie chce oddać dziecka kobiecie. Chłopiec przyjechał do ojca w ubiegłym roku na wakacje i od tej pory mężczyzna nie tylko nie pozwala, aby dziecko wróciło do matki do Bytomia, ale uniemożliwia kobiecie jakikolwiek kontakt z synem.
Bariera zamkniętych drzwi
– Sąd rejonowy w Bytomiu wielokrotnie wydawał nakazy, na podstawie których kurator ma udać się do ojca i w asyście policji dziecko odebrać. Takich prób było kilka, wszystkie były nieskuteczne. Nie będę tego komentować. Prowadziliśmy szeroki dyskurs w tej materii z kuratorami i policją. Osobiście stoję na stanowisku, że nakaz powinien być wyegzekwowany – mówi nam prokurator Małgorzata Popławska, kierująca Prokuraturą Rejonową w Lublińcu.
Jak się dowiadujemy, mężczyzna po prostu nie wpuszczał do mieszkania kuratorów oraz policjantów. Taki stan trwa już od roku, a przedstawiciele państwa są bezradni wobec mężczyzny niechcącego się podporządkować decyzji sądu.
Prokuratura, wychodząc z założenia, że ojciec 4-latka od 25 listopada 2016 roku bezprawnie pozbawia go wolności, skierowała przeciwko mężczyźnie akt oskarżenia z artykułu 211 kodeksu karnego, który brzmi: „Kto, wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru, uprowadza lub zatrzymuje małoletniego poniżej lat 15 albo osobę nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Sąd skazał za to 29-latka na grzywnę w wysokości 3 tys. zł. Ten jednak nic sobie z tego nie robił. Ostatnia próba przekazania dziecka matce, podjęta przed tygodniem, znowu zakończyła się fiaskiem. Zrozpaczona kobieta porusza niebo i ziemię, by wyegzekwować swoje prawo do opieki nad dzieckiem – państwo polskie działa w tym przypadku tylko teoretycznie.
Czas działa na niekorzyść matki
– W tej sprawie najistotniejszy jest czas, który ma olbrzymie znaczenie dla przyszłych opinii, jakie zostaną wydane przez psychologów na korzyść lub niekorzyść matki – mówi prokurator Popławska. – I ten czas działa na niekorzyść matki i wszyscy o tym doskonale wiedzą. Dziecko od roku nie widziało się ani jeden raz z matką. Za chwilę psychologowie powiedzą, że matka nie ma więzi z dzieckiem, w konsekwencji czego może mieć ograniczone prawa rodzicielskie lub zostać ich pozbawiona.
Czemu więc nie da się wyegzekwować sądowego nakazu wydania dziecka?
– My w tej sprawie tylko asystujemy kuratorowi, to do Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej należy zwrócić się z tym pytaniem – mówi aspirant sztabowy Iwona Ochman, oficer prasowy lublinieckiej komendy.
– To bardzo trudna sprawa. Obie strony są w konflikcie, nic więcej ode mnie pan nie usłyszy, proszę zwrócić się z pytaniami do rzecznika prasowego sądu – mówi jedna z kuratorów zajmujących się sprawą. O zajęcie stanowiska w sprawie poprosiliśmy pisemnie prezesa Sądu Rejonowego w Lublińcu. Czekamy na odpowiedź.
Oskarżeni również dziadkowie
Aktualnie prokuratura prowadzi wobec 29-latka już drugie postępowanie karne o pozbawienie wolności dziecka. Złożyła również sprzeciw od orzeczenia o ukaranie 29-latka grzywną za ten czyn. Śledczy wnoszą o pozbawienie mężczyzny wolności w zawieszeniu. Sprawa czeka na rozpoznanie przez sąd.
Również rodzice ojca dziecka usłyszeli zarzuty – bo to w ich domu w Lublińcu przebywa wnuczek. Dziadkowie zostali oskarżeni o pomocnictwo w pozbawieniu wolności dziecka – sprawa również znajduje się już w sądzie i czeka na rozpoznanie.
Facebook
YouTube
RSS