PROBLEM. Radny z Krzepic pytał, dlaczego dotąd – od wiosny – nie załatwiono drobnych spraw na drogach powiatowych. Usłyszał w odpowiedzi, że powinien się uzbroić w cierpliwość, bo… do zimy jeszcze daleko
– Skupię się tylko na jednej ulicy, 11 Listopada [to dawna 17 Stycznia – przyp. red.]. Tyle razy to zgłaszałem, obiecywano mi i nic nie jest zrobione do dzisiaj. Miał być obniżony krawężnik na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu z ul. Kuźniczka. Nie jest. Miało być przejście pomalowane. Nie jest. Ostatnio pobocza były koszone dwa tygodnie temu i jest wykoszone tylko częściowo. W rowach i na skarpach już nie. Frezowano pieńki po drzewach. Z tych pieńków są odrosty. Nie ma kto się tym zająć – punktował zaniedbania Marian Rutkowski, radny z Krzepic, obecnemu na sesji Józefowi Boreckiemu, członkowi zarządu powiatu. Radny zdecydował się na wytknięcie tych niedopilnowanych spraw dlatego, że od dawna czeka, aż się powiat nimi zajmie. A jednocześnie dlatego, że na sesji w Krzepicach znów usłyszał, iż powiat wyciąga do gminy rękę po dodatkowe pieniądze na inwestycje w drogi powiatowe na terenie gminy. Nie bez znaczenia jest też to, że z perspektywy radnego wygląda to tak, że nieważne komu się problem zgłasza – do rozwiązania nikt się nie kwapi.
– Zgłaszana była panu staroście, gdy był u nas na sesji, sprawa odpływu wód z drogi w rejonie wiaduktu. W dalszym ciągu nic się nie dzieje – mówi Rutkowski.
Brak zainteresowania powiatu radny widzi też w innych sprawach.
– Chodnik przy ulicy Nowa Wieś jest zarośnięty, choć ma dopiero rok. To też jest zadanie powiatu. Na ulicy Dworcowej też nie pomalowano przejść dla pieszych. A mamy już połowę września. Zgłaszam i zgłaszam to od wiosny i nawet tam nikt nie zajrzy – podkreślił Rutkowski. Starostwa mógł bronić na sesji członek zarządu, Józef Borecki – zresztą zwykle to on właśnie reprezentuje władze powiatu na sesjach w Krzepicach. Tym razem odpowiedź była jednak dość zaskakująca.
– Jeszcze nie ma końca jesieni i robót pozimowych, które są wykonywane – powiedział na sesji Józef Borecki.
Członek zarządu zalecił Rutkowskiemu cierpliwość, bo na przykład przejścia jeszcze mają być pomalowane. Rodzi się pytanie: czy to wszystko, co należało zrobić jak najszybciej po zimie, jest jeszcze sens robić tuż przed kolejną zimą, gdy drogi być może pokryje śnieg? Nie wiemy, czy odkładanie zadań drogowych typowych dla wiosny na jesień, jak wynika z wypowiedzi Boreckiego, to taka nowatorska praktyka naszego powiatu, czy tylko – jak wolimy sądzić – sam członek zarządu powiatu po prostu wyjątkowo niefortunnie się bronił, gdy Rutkowski wytknął powiatowi od razu kilka spaw zaniedbanych. Borecki bronił powiatu także w kwestii zarastających chodników. Jak stwierdził, gdzie jest zabudowa, tam o chodniki muszą dbać mieszkańcy. Gdzie są pola i nikt tuż przy chodniku nie mieszka – tam zarządca drogi się o chodnik troszczy. W tym przypadku może to być powiat. Podał też, że poruszona przez Rutkowskiego kwestia odwodnienia ulicy jest stopniowo rozwiązywana. – Nie do końca jest tak, jak pan mówi, że my nie robimy, bo robimy dużo – podsumował Borecki. Czy robią „dużo”, czy raczej „nie do końca” – to już ocenią sami nasi czytelnicy. – Ja tylko stwierdzam fakty. Tam nie jest nic do tej pory zrobione – ocenił Rutkowski.
Borecki dodał, że radny będzie miał prawo atakować powiat za niewykonane roboty, jeśli to wszystko nie będzie gotowe na zimę. Nam się wydaje, że o szeregu prac drogowych mówi się nie przypadkiem właśnie jako o remontach czy naprawach pozimowych, a nie – jak tu jawnie wychodzi – przedzimowych. Ale i tu ostateczną ocenę pozostawiamy czytelnikom. I wyborcom – bo w końcu elekcja władz lokalnych tuż-tuż. Na krytykę Rutkowskiego Borecki miał jeszcze jeden argument.
– Mamy nie tylko ulicę 11 Listopada w Krzepicach. Roboty są zgłaszane w całym powiecie. I są po kolei realizowane. To jeszcze nie jest koniec tego roku – stwierdził członek zarządu.
Nam to przypomina argumentację rodem z PRL-owskiego kabaretu, gdzie uskarżającemu się na brak papieru toaletowego mówi się, że władzy muszą najpierw zwolnić się „moce produkcyjne” i wtedy będzie mogła dać ten papier. Co musi się zmienić w przypadku naszej władzy, by miała wolne moce do realizacji wniosków z wiosny jeszcze wiosną, a nie jesienią?
Co więcej, zdarza się, że jak już się robi, to… nie do końca skutecznie. Przykład podał inny radny.
– „Dziękuję” za pseudoodwodnienia na ulicy Muznerowskiego. Nie powiadomiono mnie o komisji, która to oglądała na miejscu. Powiem krótko. Ktoś, kto przyjeżdża, gdy nie ma opadów, nie jest w stanie stwierdzić, gdzie są zastoiny. Zrobiono odwodnienie, ale nie w tym miejscu, co potrzeba. Zastoina gdzie była, tam jest. Nie wiem, jak to będzie teraz wykonane. Mieszkaniec powiedział, że tego tak nie zostawi, bo nadal nie może sobie z tego powodu wykonać elewacji – krytykował Tomasz Rakowski.
Radny dorzucił też uwagi o zaniedbanym chodniku przy powiatówce w Kukowie. Tu jest to samo co w Zajączkach, o czym mówił Rutkowski. Rakowski nie zauważył też, by i w Kukowie odmalowano na nowo pasy. A miał to obiecać sam starosta. – Żeby nie wyszło tak, że pasy będziemy mieć w przyszłym roku na lato – zastrzegł.
Odpowiedź Boreckiego znów zaskoczyła.
– To, co pan mówi, że starosta obiecał, ja przekażę panu staroście. Z tego, co wiem, to ja nigdy takiej rzeczy nie obiecałem – zastrzegł członek zarządu. – Nie będę się tłumaczył za czyjeś słowa – dodał chwilę później.
Komentarz do tej wypowiedzi pozostawiamy naszym czytelnikom.
Facebook
YouTube
RSS