PROBLEM. Ciekawa sytuacja wyszła na jaw podczas kłobuckiej sesji miejskiej. Jeden z drogowych problemów zgłoszono bezpośrednio staroście, bo… rozmowa z pracownikiem podległej mu instytucji podobno do przyjemnych nie należy
Parę słów do starosty miał we wtorek na sesji Mateusz Woźniak.
– Mam taką przykrą informację. Nie da się od was doprosić wykoszenia traw i krzewów przy chodnikach przy drodze wojewódzkiej w Białej. I to jeszcze jakby to było rozwiązane w jakiś dyplomatyczny sposób. Ale kontakt z jednym panem z wydziału u was w zarządzie dróg jest bardzo nieprzyjemny. To tak delikatnie to powiem – zaznaczył radny gminy Kłobuck.
Nieprzyjemna współpraca
Woźniak właściwie rozumie pełnienie mandatu radnego. Pojawiła się konkretna i związana z drogą potrzeba do załatwienia na rzecz mieszkańców, których reprezentuje. Więc podjął działania i skierował się do tej komórki w strukturze władz powiatu, która odpowiada właśnie za drogi.
– Nie wiem, jak wy się zapatrujecie na czyszczenie i wykaszanie traw przy chodnikach, bo przy drodze jest wykoszone – zauważył radny.
Prośba o oczyszczenie z roślin chodnika wiązała się tu też z konkretną potrzebą i terminem.
– Na Boże Ciało prosiliśmy… pani sołtys prosiła o wykoszenie i posprzątanie tych chodników. Ja już tego nie robiłem. Bo ja z tym panem się po prostu nie lubię kontaktować. Niestety tak samo, jak mnie traktuje, tak potraktował panią sołtys – zaznaczył Woźniak. – Prosiłbym tu o jakąś interwencję, żeby i ten chodnik był wykonany, i ten kontakt z tym panem był również lepszy. No bo to nie jest przyjemna współpraca – dodał.
Czy faktycznie sposób potraktowania radnego przez podwładnego placówki będącej pod kuratelą starosty sprawił, że ten radny – niestroniący od czynnego pełnienia swego mandatu – zniechęcił się w ogóle do zgłaszania problemów do rozwiązania odpowiedzialnej za to komórce w strukturze władz powiatu?
Jeśli tak, jest to oczywiście niedopuszczalne. Poza tym cokolwiek powoduje, że samorządowcy skarżą się na styl kontaktu z urzędnikiem, to szef tego urzędnika powinien się tym co najmniej zainteresować. A co na to starosta?
Nie rozmawiać, gdy to nieprzyjemne?
Starosta zaczął od porad proceduralnych.
– Co do wykaszania chodnika – temat jest dla mnie nowy. Ale ja bym proponował, żeby się też kontaktować za pośrednictwem dyrektora Chamarowskiego [z urzędu miasta – przyp. red.], który na co dzień współpracuje z Powiatowym Zarządem Dróg w bardzo wielu obszarach. I wtedy kontakt byłby bardziej sformalizowany – poradził Henryk Kiepura.
Radny ma zatem korzystać z pośredników. Zgłaszanie problemu bezpośrednio tym, którzy mogą go rozwiązać, nie ma w powiecie sensu. Tak to rozumiemy. A co ze stylem przyjmowania tam petentów?
– Co do przebiegu rozmowy… nie byłem świadkiem. Myślę, że te wrażenia pana radnego są jego opinią. To jest subiektywna opinia – stwierdził starosta.
Starosta ma rację – każda ludzka opinia jest subiektywna. Czy takie stwierdzenie jednak wystarczy? Czy prośba radnego, by sprawić, by kontakty z urzędnikiem mogły być lepsze, zostanie wysłuchana? Trudno powiedzieć. Bo starosta poradził coś innego.
– Proszę o kontakt bardziej formalny. Albo proszę do mnie zadzwonić. Przecież kontaktowaliśmy się już w poprzedniej kadencji parę razy – powiedział Kiepura. – Rozmawiajmy z tymi, z którymi jest przyjemność rozmawiać – dodał.
Czasem warto wezwać na dywanik
Nasz starosta jest człowiekiem wysokiej kultury osobistej, więc rozmowa z nim bez wątpienia przebiegnie bez nieprzyjemnych zgrzytów. Chodzi jednak o to, by nawet i najbardziej oporni urzędnicy powiatu się tą kulturą od swego szefa zarazili. Wydaje nam się, że jeśli problem istnieje, to przekierowywanie kontaktu bezpośrednio na starostę go nie rozwiąże; że potrzebne jest przynajmniej lepsze rozeznanie, czy „subiektywna opinia” Woźniaka ma jakieś rzeczywiste podstawy. I następnie odpowiednia reakcja – jeśli problem się potwierdzi.
Podczas sesji nie wskazano nazwiska osoby, z którą – wedle słów radnego Woźniaka – kontakt jest na tyle nieprzyjemny, że nie chce się z nią rozmawiać powtórnie. I my tutaj świadomie też nie piętnujemy konkretnego człowieka. Chodzi nam o pewne podstawowe zasady.
Żaden urzędnik nie może się odnosić źle do nikogo, kto mu zgłasza jakąś sprawę do załatwienia. Urzędnik bierze za to wypłatę z podatków ludzi, dla których ma obowiązek pracować – i obowiązek rozwiązywać ich problemy w zakresie swych kompetencji. I bez żadnego zniechęcania, by mu te problemy nadal zgłaszać.
Facebook
YouTube
RSS