Opatów, powiat

Przez kogo płacimy tyle za śmieci?

Koszty z pozoru niepowiązanych decyzji politycznych ponosimy choćby w absurdalnie rosnących opłatach za śmieci. ARCH.
Przez kogo płacimy tyle za śmieci?

GOSPODARKA ODPADAMI. Wizja podwyżki opłaty za śmieci niepokoi mieszkańców. To zrozumiałe. Przez nasz powiat przetoczyła się już niedawno fala tego rodzaju podwyżek, czasem drastycznych. No i fala społecznego niezadowolenia. Przyczyny problemu drogich śmieci są złożone. Gdzie się chowają główni winowajcy?

Zacznijmy od przykładu lokalnego. Od gminy Opatów. Ostatnio to tu mieszkańcy boleśnie odczuli dzisiejsze realia gospodarki śmieciowej w Polsce. To niemal wszędzie wywoływało sporo negatywnych emocji i pretensji. Nie wiedzieć czemu w gminie Opatów zaniedbali komunikację na linii urząd–mieszkańcy, a teraz głoszą, że to media coś tu „nakręcają”… Mieszkańcy wyposażeni w wiedzę przez tych, którzy mają moc podejmowania decyzji w gminach, nie są aż tak podatni na jakiekolwiek „nakręcanie”. A media to nie bęben, w który wygodnie bić, gdy się własną komunikację ze społeczeństwem traktuje nieco po macoszemu. Ale nie bierzemy tego do siebie. Winowajcy są. Tylko gdzie indziej. I na szklanym ekranie potrafią mieć twarze „dobrych wujków”. Jedynie prezenty tych „wujków” bardziej szkodzą, niż pomagają.
Wspólny los gmin
Informację o zmianie stawek za śmieci w gminie Opatów podał sam urząd gminy jeszcze w grudniu. Obecnie urzędnicy skupiają się tu na wyjaśnianiu podstawowych zasad organizacji gospodarki śmieciowej. Faktycznie mieszkańcy często ich nie znają, dlatego tak ważna jest ta wyżej wspomniana komunikacja. Bo bez niej to potem wójt i radni są winni. A nie ci, co prawdziwie zawinili. Gmina, co oczywiste, musi działać według prawa. Prawo każe robić przetargi. Tylko że w przetargach są ceny tak wysokie, że śmieci potem muszą zdrożeć. Muszą, bo gmina nie może dopłacić, cały system ustawa każe finansować z opłat mieszkańców. Ustawę podarowały nam władze centralne, nie gminy. Z efektami mierzymy się wszyscy. Faktycznie nie tylko w Opatowie. Opłaty wzrosły gdzieniegdzie nawet i o sto procent w ciągu ostatnich lat. I nie zapowiada się odwrócenie tego trendu.
Winowajcy
Choć to media w pierwszej kolejności wytyka palcem opatowski urząd, nie będziemy odpłacać tym samym. Po prostu podpowiemy, kto tak naprawdę funduje nam ten śmieciowy horror cenowy.
Po pierwsze wzrosła opłata marszałkowska pobierana za tonę odpadów składowanych na wysypisku. W 2017 roku było to 74 zł z groszami. Dziś 270 złotych. Kto nas tak urządził? Ministerstwo Środowiska decyduje o tej opłacie. To dzięki tym decyzjom płacimy 27 złotych za każde sto kilogramów śmieci. Celowo schodzimy do tych stu kilogramów, bo to łatwiej sobie wyobrazić. I porównać z wagą śmieci w koszach, które wystawiamy przed posesję. To tak, jakbyśmy do każdego takiego kosza wrzucali z kieszeni parę złotych, bo w ministerstwie w Warszawie podnieśli nam opłaty o prawie 300 procent. Tak, pretensje trzeba tu kierować wprost do Warszawy. W gminach też są wściekli, bo nic na to poradzić nie mogą. To nie w gminach jest władza, która głośno mówi, że tu i tam coś rozdaje, coś nam daje. A po cichu wszystkim sporo też zabiera. Choćby przy okazji tych śmieci. Z jednej strony mamy więc programy: „plus” to, „plus” tamto. Z drugiej – mamy śmieci po trzy dychy od osoby…
To nie wszystko. Podrożała też energia elektryczna. Dla przedsiębiorców w krótkim czasie aż o połowę. Ci, którzy odbierają od nas odpady, to też przedsiębiorcy. Jest przecież jasne, że skoro płacą o połowę więcej za prąd, jaki zużywają w firmie, to tę podwyżkę muszą zrekompensować wyższym zarobkiem. Czyli podniosą ceny. Efekty? Podnieśli firmom koszty energii, więc ktoś tam „u góry” poprzez spółkę energetyczną z kluczowym kapitałem państwa zarabia znacznie więcej. A tu, „na dole”, ostatecznie to my za tę podwyżkę płacimy. Warto pamiętać, że to nie bogate firmy dostaną po głowie, gdy je władza obłoży opłatami. Dostaniemy my – biedni klienci tych firm. W tym przypadku także przez wzrost cen za śmieci.
Poprawia się pracownikom, pogarsza się klientom
Podwyżki płac to coś, czego chciałby prawie każdy. Zresztą zapowiedziano je już w skali dotąd nieznanej. Jeśli komuś rośnie pensja, pracodawca musi mieć z czego mu ten wzrost opłacić. To elementarne. By mieć na wypłaty, firma musi najpierw na nie zarobić. Podniesie więc ceny. Cieszymy się z wzrostu płac minimalnych? Wiedzmy, że rosną one też tym, którzy być może pracują gdzieś w systemie obsługującym odbiór i utylizację odpadów. To my dokładamy im do tych wypłat naszymi wyższymi opłatami za śmieci. Bo skądś się te środki na podwyżki muszą wziąć! Pracodawcy nie sprzedadzą swych domów, by dać podwyżki. Pracodawcy podniosą ceny, by na podwyżki zarobić. Do każdego wystawianego przed bramę kosza wsypujemy więc, chcąc nie chcąc, parę złotych także na podwyżki płac minimalnych. I na koniec pytanie: to dobry rząd dał te podwyżki? Czy sami je daliśmy? Ze swoich pieniędzy?
„Bolączki” jak w PRL-u
Gdy poprzedni ustrój nie radził sobie z rozwiązywaniem problemów obywateli, czasem tak absurdalnych, jak braki papieru toaletowego, mówiło się nie o nieudolności władzy i głupocie systemu, ale o „bolączkach”. Takich jakby chorobach, które są od nikogo niezależne. Dziś chyba wracamy do czasów „bolączek”. Narzeka się, że kiepsko działa odzyskiwanie surowców wtórnych, ale nie tworzy rozwiązań, aby na przykład opakowania po produktach opłacało się zwracać, by ich użyć ponownie. Chwali się pomysłowość państw zachodnich w zachęcaniu mieszkańców do proekologicznych zachowań, pokazuje różne automaty na surowce wtórne, które tam stoją w miejscach publicznych, albo rozwiązania, które przyjęto tam w sklepach. I potem uruchamia u nas jedno takie miejsce w kraju. W efekcie na Zachodzie mają praktyczne rozwiązania, które opłacają się wszystkim. My mamy ministerstwa z hordami urzędników, którym „czy się stoi czy się leży” płaci się dobrze i którym nawet kryzys niestraszny. I zero postępu. Same „bolączki”. I tylko absurdalne wzrosty opłaty za śmieci. Do tego takie, które wcale nie zmaleją, jeśli ktoś się przyłoży i będzie tych śmieci wytwarzał mniej. W tym systemie jest tylko kij. Nie ma marchewki. Gdzie się więc chowają główni winowajcy drastycznych podwyżek opłat za śmieci? Tak, tam właśnie, gdzie ich przed gniewem ludzi chronią smutni panowie w garniturach i ciemnych okularach, ze słuchawkami w uszach. A kto ich tam, tych winowajców, posadził w to bezpieczne miejsce, z którego nam podnoszą koszty życia? No właśnie…

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Opatów, powiat

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Opatów, powiat

Ciągle problem z barszczem Sosnowskiego

Jarosław Jędrysiak29 czerwca 2022

Tradycja kosztuje

Jarosław Jędrysiak13 grudnia 2017

Drogowcy boją się rolników?

Jarosław Jędrysiak24 czerwca 2017

Poszukiwani sprawcy napadu

Redakcja14 maja 2016

Jak w Kongo

Redakcja8 listopada 2015