SŁUŻBA ZDROWIA. Okazuje się, że w naszych czasach to, co powinno być normalnością, zaskakuje pozytywnie i skłania do wyrażania szczególnej wdzięczności. Z taką sprawą przyszedł do nas nasz czytelnik z Kłobucka.
– Żona leczy się od dłuższego czasu. W zeszłym roku miała operację, a teraz byliśmy na wizycie kontrolnej u lekarza w przychodni na 11 Listopada. Na kasę chorych – mówi Józef Adler.
Żona czytelnika, który przyszedł do nas we wtorek, leczy się u traumatologa. Małżeństwo jest pod wrażeniem sposobu i życzliwości, z jaką pani Adler została potratowana w gabinecie.
– Dzisiaj często się zdarza, że lekarz nawet nie odezwie się do pacjenta, „dzień dobry” burknie pod nosem, odnosi się niegrzecznie. A tu takie zaskoczenie. Ta pani ładnie się przywitała, ale przede wszystkim dokładnie wypytała żonę, co jej dolega, interesowała się historią choroby. Po prostu okazała zainteresowanie i pokazała, że nie jest jej wszystko jedno. Tak trudno dziś o to – dodaje Adler.
Jak się dowiadujemy, wśród porad była też ta, że pani Adler należy się rehabilitacja. A, jak przekonuje jej mąż, inni lekarze dotąd mówili: „a po co to pani”. Kobiecie, która ledwo chodzi o kulach.
– Myślę, że czasem nawet dzieci nie traktują tak życzliwie rodziców, jak pani doktor Kamila Ślęzak-Januszko. I słyszeliśmy też podobne opinie od innych pacjentów – dodaje pan Adler.
Cóż, chciałoby się, aby takiej normalności w pracy lekarzy było jak najwięcej, aby nie musiała wydawać się pacjentom odstępstwem od normy. (jar)
Facebook
YouTube
RSS