Danuta Gosławska z Kłobuckiem związana jest od 40 lat. Tutaj mieszka z mężem. Ma trójkę dzieci i trójkę wnucząt, bez których – jak mówi – nie potrafiłaby żyć. Posiada wykształcenie wyższe pielęgniarskie, ukończyła studia podyplomowe z zarządzania jednostkami służby zdrowia. Od początku swojej kariery zawodowej związana jest z Zespołem Opieki Zdrowotnej w Kłobucku, obecnie jest kierownikiem pogotowia ratunkowego, przez ostatnie 4 lata pełniła funkcję przewodniczącej Rady Gminy w Kłobucku
„Gazeta Kłobucka”: Co panią skłoniło do wystartowania w wyborach na burmistrza Kłobucka?
Danuta Gosławska: Uważam, że nadszedł czas na kobietę na tym stanowisku. Bardzo cenię sobie pracę mężczyzn, ale kobiety są odpowiedzialne, zadaniowe i pracowite, a swoim uporem i determinacją są w stanie doprowadzić każdą sprawę do końca.
GK: Ale feministką pani nie jest?
D.G.: Nie jestem. Bardzo dobrze pracuje mi się z mężczyznami i podkreślam raz jeszcze – szanuję ich pracę.
GK: À propos pracy, to kieruje pani kłobuckim pogotowiem.
D.G.: Od 20 lat jestem kierownikiem pogotowia ratunkowego. Zatrudnia ono 60-osobową załogę, której 90 procent stanowią właśnie mężczyźni (uśmiech).
GK: Jest pani lubiana w pracy? Niełatwo chyba o koleżeńską atmosferę, kiedy w grę wchodzi ratowanie życia ludzkiego.
D.G.: Oczywiście, że bywają nerwowe sytuacje, ale ufam swoim pracownikom i nie ingeruję w ich obowiązki, dopóki są one dobrze wykonywane. Każdy z nas wie, co ma robić. Myślę, że lubimy się wzajemnie. Świadczy o tym choćby fakt, że kiedy przebywam na urlopie, pracownicy czekają, aż z niego wrócę, żeby się doradzić lub skonsultować jakąś kwestię.
GK: Jest już pani na emeryturze, a mimo tego nadal pracuje zawodowo.
D.G.: Wciąż realizuję się w swojej pracy. Mam tyle wewnętrznej siły i energii, że spokojnie wystarczyłoby mi to jeszcze na wiele lat (uśmiech).
GK: Oprócz tego, że jest pani mamą 3 dzieci, to jeszcze babcią.
D.G.: Również 3 wnucząt! (śmiech). Nie ukrywam, że wnuki są moją inspiracją i wielką miłością. Pakujemy plecaki i razem podróżujemy w góry, nad morze, i to jest naprawdę fajny czas, kiedy nikt nic nie musi. Ładujemy baterie i cieszymy się swoją obecnością.
GK: A potem znów wraca pani do swoich obowiązków. Przez ostatnie 4 lata sprawowała pani też funkcję przewodniczącej rady gminy. Jest pani pierwszą kobietą na tym stanowisku.
D.G.: To prawda. Początkowo oczywiście musiałam zapoznać się z nowymi obowiązkami, poznać specyfikę tej pracy i ludzi. Proszę pamiętać, że 2/3 tej rady stanowiły zupełnie nowe osoby. Postawiono przede mną trudne zadanie, ale uważam, że chyba nieźle sobie poradziłam. Świadczy o tym choćby uznanie osób, które były w opozycji do ugrupowania, z którego startowałam do rady 4 lata temu.
GK: Startowała pani wówczas z listy Koalicji Samorządowej – ugrupowania Jerzego Zakrzewskiego. Rozstała się pani ostatecznie z tym ugrupowaniem?
D.G.: Z Koalicją jako ugrupowaniem – tak, ale z ludźmi, których tu poznałam – nie.
GK: Dużo spekulowało się o pani odejściu z Koalicji. Ile z tego jest prawdą?
D.G.: Na pewno nie to, że mnie z niej wyrzucono (uśmiech). Sama złożyłam rezygnację z członkowstwa po tym, jak usłyszałam, że „sprawy zaszły za daleko, alby cokolwiek zrobić”.
GK: Aż trudno w to uwierzyć, w poprzedniej kampanii wyborczej była pani bardzo aktywna i mocno określona.
D.G.: Aktywna i oddana, i bardzo wierzyłam w to ugrupowanie i jego lidera – pana Zakrzewskiego, któremu nadal bardzo dobrze życzę.
GK: To co takiego się wydarzyło, że „porzuciła” pani Koalicję?
D.G.: Zgadzałam i nadal zgadzam się z ideologią inwestycyjno-gospodarczą ugrupowania. Wspólnie wyznaczaliśmy kierunek działań i wdrażaliśmy nasze pomysły w życie poprzez konkretne uchwały, a następnie inwestycje. Nie mogłam natomiast pogodzić się z niektórymi sytuacjami międzyludzkimi, a kilka decyzji kadrowych było dla mnie niezrozumiałych i nie do przyjęcia. Zabrakło zarządzania demokratycznego, wolności poglądów, do czego jestem przyzwyczajona. Wydaje mi się, że jeśli jesteśmy jedną drużyną, to powinniśmy szanować i uwzględniać również zdanie innych i ich odmienny pogląd na niektóre sprawy, a nie działać jedno- albo dwuosobowo.
GK: Trwa kampania wyborcza, niewiele pani jest w tak modnym internecie.
D.G.: Ta forma dialogu to zupełnie nie mój styl. Gdyby te internetowe wpisy dotyczyły jeszcze ważnych dla gminy spraw – pewnie włączyłabym się w dyskusję. Ale jeśli są to głównie złośliwości i obśmiewanie ludzi, to nie jest to mój poziom. Lubię ludzi, kontakt bezpośredni z nimi i uważam, że przekonywanie fikcyjnych profili w internecie do swoich racji lub programu zupełnie nie ma sensu.
GK: Na co pani stawia w swoim programie wyborczym?
D.G.: Przede wszystkim chciałabym zakończyć inwestycje, które rozpoczęliśmy w tej kadencji. Nie ukrywam, że bardzo ważna jest dla mnie również edukacja. Poziom nauczania w naszych szkołach jest bardzo dobry, pozostaje kwestia wyposażenia i dostosowania naszych placówek oświatowych do europejskiego poziomu. Szkoły i przedszkola – podobnie jak place zabaw – wymagają remontów. Należy również zakończyć budowę przyszkolnych boisk wielofunkcyjnych oraz sal gimnastycznych przy Szkole Podstawowej nr 1 i w Libidzy. Szczególnie zależy mi jednak na partnerskiej współpracy z dyrektorami szkół i przedszkoli, bo to oni są najbliżej problemów naszych dzieci.
GK: A jak pani się zapatruje na przebudowę odkrytego basenu na OSiR?
D.G.: W swoim programie przewiduję również tę inwestycję. Uważam, że budowa aquaparku na krytej pływalni staje się ekonomicznie bezzasadna w chwili, kiedy sąsiednia Częstochowa rozpoczęła budowę takiego obiektu na dużo większą skalę. Nasze miasta są zbyt blisko siebie, aby konkurować w tym zakresie. Uważam jednak, że odkryty basen działający w wakacje, połączony z mnóstwem innych atrakcji na OSiR, to świetna letnia alternatywna dla dzieci z naszej gminy i powiatu.
GK: W swoim programie dużo mówi również pani o seniorach.
D.G.: Uważam, że jest to grupa coraz bardziej aktywna. Chciałabym zrewitalizować park na Zagórzu i stworzyć w nim właśnie strefę rekreacyjną dla naszych seniorów. Podobne miejsca mogłyby powstać na terenie innych sołectw w gminie. Zdaję sobie również sprawę z potrzeby budowy chodników, które zwiększą bezpieczeństwo nie tylko seniorów, ale i dzieci.
GK: W Kłobucku od lat mówi się o potrzebie budowy mieszkań.
D.G.: Jest to jeden z priorytetów mojego działania. Chciałabym wdrożyć program „Mieszkanie plus”. Uważam, że oprócz nowych mieszkań Kłobuckowi potrzebna też jest obwodnica, która odciążyłaby centrum od ruchu tranzytowego, oraz budowa gazociągu, który pozwoliłby rozwiązać problem zanieczyszczonego powietrza w naszej gminie. Uważam, że w pierwszej kolejności energię trzeba skierować na te zadania, ponieważ w dużej mierze polepszyłyby one standard życia nas wszystkich.
GK: Jak ocenia pani swoje szanse w wyścig o fotel burmistrza?
D.G.: Nie chciałabym snuć domysłów o wyniku wyborów. Wszystko jest w rękach mieszkańców (uśmiech). Mamy demokrację, którą bardzo sobie cenię, i uszanuję każdy wynik.
GK: Ubiega się pani o mandat radnej naszej gminy.
D.G.: Tak, ponieważ ordynacja wyborcza przewiduje możliwość jednoczesnego kandydowania na burmistrza i do rady miejskiej. W przypadku gdybym została wybrana na urząd burmistrza, zrezygnuję z mandatu radnej.
GK: Dziękuję za rozmowę.
Sfinansowano z KWW PSL
Facebook
YouTube
RSS