NASZE INTERWENCJE. Dostaliśmy alarmujący sygnał z gminy Krzepice, że na tutejszym terenie pojawiły się osoby w zasadzie bezdomne. Czy w urzędzie o tym wiedzą? A jeśli jest tak, jak nam zgłoszono – czy ktoś szuka rozwiązania?
– Chcę zgłosić, że w gminie Krzepice, w Dankowicach, są osoby, które nie mają gdzie mieszkać i śpią pod mostem. O ile mi wiadomo, ludzie ci mieszkali tu gdzieś w okolicy, ale ich podobno wygoniono z domu. I wałęsają się. Podobno teraz ludzie ci mieszkają pod mostem – alarmuje nasz informator z gminy Krzepice. W krótkiej rozmowie ustalamy, że być może „pod mostem” należy tu rozumieć nieco w przenośni. W każdym razie nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że osoby, o których mówi, nie mają dachu nad głową i nie mają się gdzie podziać. No i zastanawia się, czy gminne służby zamierzają na to jakoś zareagować. Bo po pierwsze nie da się patrzeć na to, że ktoś tu u nas może być bezdomny. A po drugie – wiadomo, ludzie w takim położeniu budzą też czasem pewne obawy pragnących spokoju mieszkańców.
Trudne sprawy rodzinne
Rozmawiamy o sprawie z burmistrzem Krzepic, który od razu przyznaje, że zna tę sprawę całkiem dobrze. Tylko że wygląda ona nieco inaczej, niż nam przekazano. Na szczęście – nieco chyba lepiej.
– Nie jest prawdą, że osoby te mieszkają pod mostem. Mają obecnie schronienie zaproponowane przez parafię. Nasze służby socjalne też są na bieżąco w tę sytuację zaangażowane. Osoby te objęte są pomocą socjalną. Muszę też jednak dodać, że są to osoby, które nie są u nas zameldowane, choć tu do tej pory zamieszkiwały – mówi nam Krystian Kotynia.
Burmistrz nie kryje, że ma dość szczegółowe informacje dotyczące tego, jak to się stało, że osoby, o których mowa, najpierw mieszkały w Dankowicach, a teraz – już tam nie mieszkają.
– Nie mogę podawać takich informacji do publicznej wiadomości. Powiem więc tylko, że za tą sprawą stoją pewne nieporozumienia rodzinne. Ale są i tu nasze próby, by do tego porozumienia jednak ponownie doszło. By sytuacja wróciła do stanu poprzedniego – mówi głowa krzepickiego samorządu.
Nie w braku lokum jest problem
Kotynia może nas jeszcze zapewnić, że skomplikowana sytuacja rodzinna, która stoi za tym, o czym czytelnik zaalarmował naszą redakcję, jest rozpoznana przez miejskie służby socjalne. Co ciekawe, rozwiązanie w zasadzie jest, tylko… zainteresowani go nie akceptują.
– Mogę jeszcze tylko dodać, że te trzy osoby, choć mieszkały u nas, są zameldowane na Górnym Śląsku. Mają nawet stamtąd ofertę mieszkania socjalnego. Wiemy, bo nasz GOPS jest w kontakcie z tamtejszymi służbami. Tylko że te osoby nie chcą tam wracać. Dlatego wspomniałem, że dobrym wyjściem byłoby załagodzenie rodzinnego sporu tu, na miejscu. Przy czym do tego potrzeba dobrej woli wszystkich zainteresowanych stron – dodaje Kotynia.
Cóż, pozostawiamy tę sprawę w tym punkcie. Dobrze, że nikt nie musi mieszkać „pod mostem”. I że służby socjalne zajmują się tą szczególną sprawą. (jar)
Facebook
YouTube
RSS