NASZE INTERWENCJE. Przypominam tę sprawę dworca i kolei pasażerskiej w Kłobucku parlamentarzystom i ministerstwu. Nie odpuszczę. Obiecywali nam, że to załatwią. Trzeba za tym chodzić, aż dotrzymają słowa – mówi Andrzej Stolecki
Wspominaliśmy już o mieszkańcu, który – w pozytywnym sensie – uparł się, że tak długo będzie przypominał się wysoko postawionym osobom ze sprawą kolei i dworca w Kłobucku, aż w końcu zostaną spełnione nadzieje, które poczyniła tu swego czasu przyszła premier Beata Szydło. Bo, przyznajmy, właśnie jako zapowiedź odbudowy dworca i przywrócenia pełnego ruchu pasażerskiego kolei z Kłobucka zrozumiano jej kampanijne wypowiedzi tutaj, pod dworcem i na rynku. I nadzieje te zostały zawiedzione.
Domagać się wbrew planom
Andrzej Stolecki za punkt honoru stawia sobie „wychodzenie” do skutku sprawy dworca i pociągów. Nasz czytelnik regularnie stuka więc do najważniejszych drzwi. I chętnie dzieli się też informacjami o swojej walce o kłobucką kolej.
Czy oczekiwania mieszkańca lepiej będą słyszane niż argumenty tutejszych samorządów?
Linia kolejowa nr 131, biegnąca przez Kłobuck, jest w toku modernizacji. Założeniem jest przyspieszenie ruchu towarowego. Stąd likwidacja peronów na tutejszych stacjach. W Kłobucku już przeprowadzona. To oczywiście krok w przeciwnym kierunku niż ku przywróceniu ruchu pasażerskiego. Naszego czytelnika to jednak nie zraża.
– Zwróciłem się z tą sprawą do parlamentarzystów. Przede wszystkim przekazałem pytania o przeprowadzenie remontu dworca kolejowego oraz utworzenie przystanku kolejowego w Kłobucku i przywrócenie przewozów osobowych – mówi nam Stolecki.
Pytania podjęła europosłanka Jadwiga Wiśniewska, a następnie posłowie Lidia Burzyńska i Andrzej Gawron.
Posłowie nadali im formę interpelacji do ministra infrastruktury, którą złożyli 25 sierpnia. Padają tam mocne sformułowania o wykluczeniu komunikacyjnym mieszkańców powiatu. Faktycznie. Mieszkamy w tym województwie śląskim, a do jego centrum połączenia mamy prawie że żadne. Nawet Koleje Śląskie już dawno sobie nas odpuściły. Czynnik ekonomiczny zwykle okazuje się tu decydujący. Ale posłowie w interpelacji podkreślają coś bardzo istotnego.
– Mamy świadomość, że dotychczas prowadzone analizy skłaniały władze spółki PKP PLK SA do skupienia się na linii kolejowej 131 jedynie w aspekcie jej wykorzystania w ruchu kolejowym transportu towarów, jednak w tych analizach należy mieć na uwadze nowe potrzeby społeczności lokalnej i regionalnej. Przewozy osobowe mogą być rentowne także w miejscowościach poniżej 20 tysięcy mieszkańców. Aby tak się stało, konieczna jest bogata oferta przewozowa, dostosowana do warunków lokalnych i poprzedzona wnikliwymi analizami – podkreślają wspomniani parlamentarzyści.
Posłowie uważają, że kolej z Kłobucka dałaby szanse dojazdu nie tylko do centrum Śląska, ale i do Częstochowy. Zwłaszcza teraz – gdy komunikacja autobusowa przyprawia mieszkańców powiatu o rozstrój nerwowy – wydaje się to również wskazaniem dodatkowej możliwości. W otoczeniu aglomeracji dużych miast dziś masowo buduje i odbudowuje się linie kolejowe, bo ten środek transportu świetnie sprawdza się dla dojazdów do pracy. Bo dziś, jak wiadomo, ludzie często budują domy nawet dalej za miastem, w którym pracują. U nas sytuacja jest w pewnym sensie podobna.
Poruszyć wszystkich
Andrzej Stolecki nie waha się pisać apeli wprost do podejmujących decyzje szefów kolei i polityków. W piśmie do prezesa PKP PLK ponawia argumenty za przywróceniem połączeń kolejowych. I skrupulatnie przypomina nadzieje, które w tej materii pozostawiła Kłobuckowi pani Szydło. Bombarduje też pismami wojewodę – a z tego urzędu przekierowują te pisma do Kolei Śląskich. Osobne apele poszły ze skrzynki naszego czytelnika także do ministra infrastruktury, do premiera i prezydenta. Wszędzie autor wspomina o niespełnionych nadziejach, które tu mieszkańcom uczyniła Beata Szydło.
Czy są odpowiedzi? Niby tak. Jest interpelacja parlamentarzystów. Ale interpelacja to tylko pytanie, a nie decyzja o przywróceniu kolei czy remoncie dworca. Odpisały też Koleje Śląskie, które pięknie podziękowały za wiarę w transport kolejowy, ale… odesłały naszego czytelnika do urzędu marszałkowskiego, który zamawia transportową usługę, więc decyduje o siatce połączeń. Krótko mówiąc: sprawa stoi w punkcie wyjścia. Niestety.
Coś z tego będzie?
Bez ogródek napiszmy: nie dowierzamy, że mieszkańcowi uda się odwrócić kierunek zmian i sprawić, że znajdą się środki na dworzec i powrót kolei pasażerskich do Kłobucka. Wszystko wygląda, niestety, standardowo. Pisma przyjmują, czasem grzecznie na nie odpowiadają. Ale na piśmie nie deklarują niczego wiążącego. Odsyłają do innych decydentów. Nie odmawiają, ale i nie dają niczego. Odwieczne urzędnicze sposoby: jak się pozbyć petenta tak, żeby wyszedł z niczym, a i tak był zadowolony…
Czemu jeszcze ten pesymizm? Od czasów pamiętnej przemowy Beaty Szydło przed wyborami, w której staliśmy się wygodną rzeczą, poręcznym rekwizytem, odbyło się już kilka wyborów. W kolejnych kampaniach – jak od razu przewidywaliśmy – partię pani Szydło regularnie okładają w Kłobucku pałką tej niespełnionej dworcowo-kolejowej obietnicy. Miało być odwrócenie tendencji do wycofywania się państwa z prowincji, czego symbolem był kłobucki dworzec – a jest tylko dalsze wycofywanie się. I dworzec symbol w coraz gorszym stanie. I brak peronów tam, gdzie były jeszcze podczas wizyty Beaty Szydło.
Skoro politycy „dobrej zmiany” kalkulują, że w skali kraju jednak nie szkodzą im te wyborcze ciosy wyprowadzane przez konkurentów spod dworca w Kłobucku i że nie braknie im głosów tych, którzy pani Szydło w Kłobucku uwierzyli i poczuli się oszukani – to czy będą szukać środków na remont dworca i nierentowne linie pasażerskie? To pytanie retoryczne. Szkoda tylko tutejszych lokalnych polityków związanych z PiS. W porównaniu z krajem ich wyborcze wyniki są tu u nas raczej skromne. Trudno się dziwić. No ale komu tam, w Warszawie, zależy na Kłobucku, na nas?
Facebook
YouTube
RSS