NASZE INTERWENCJE. Mieszkanka Kłobucka, bardzo niezadowolona z tego, że poza normalnymi godzinami pracy aptek nie mogła kupić leku w mieście, zadzwoniła do nas ze skargą. Jak działa ten system? Gdzie kupić leki, gdy najbliższa apteka jest nieczynna?
– Akurat musiałam pilnie kupić leki, ale okazało się, że w Kłobucku nie dyżuruje żadna apteka. Najbliższa dopiero w Krzepicach. Jako starsza osoba jak mam niby dojechać do tych Krzepic? Czemu w Kłobucku nie ma dyżurującej apteki? – pyta kobieta dzwoniąca na nasz redakcyjny telefon.
Sprawdzamy najpierw, czy nie stało się coś nieprzewidzianego – i czy to nie było przyczyną braku w Kłobucku apteki otwartej „po godzinach”. Okazuje się, że nie – że wszystko odbywało się zgodnie z planem. Prawo jest takie, że to rada powiatu ustala dyżury aptek. Co roku jest zresztą informacja, by mieszkańcy zgłaszali swoje uwagi do zaproponowanego grafiku. I – o ile pamiętamy wiele takich sytuacji – w zasadzie nigdy nikt takich uwag nie zgłasza. Dopiero gdy dotyka sytuacja losowa, to okazuje się, że to jednak ważna sprawa. Jak to wygląda więc z tymi ustalonymi dyżurami aptek w naszym powiecie?
Są ustalone dyżury
– Po konsultacjach między innymi z izbą aptekarską ustalamy w powiecie harmonogram dyżurów aptek w dniach powszednich poza zwykłymi godzinami pracy oraz w weekendy. Taki harmonogram jest, funkcjonuje i jest dostępny na przykład na stronie internetowej powiatu. Obecnie dyżurami wymieniają się apteki z Kłobucka i Krzepic – powtarza podstawowe dane starosta Henryk Kiepura.
Czemu nasza czytelniczka, która chciała kupić lek, nie mogła tego zrobić w Kłobucku? Cóż, tak się składa, że dyżury rozłożone są na powiat pomiędzy apteki kłobuckie i krzepickie. W różnych tygodniach są to różne apteki. No i cóż: jeśli się trafi okres dyżuru apteki w Krzepicach, to trzeba tam dojechać także z Kłobucka. I odwrotnie. Jeśli akurat dyżuruje apteka w Kłobucku, to chorzy z Krzepic muszą dojechać do miasta powiatowego. To i tak lepiej niż kiedyś, gdy dyżurowały też apteki wiejskie. I u nas był wtedy artykuł o pretensjach mieszkańca Ostrów, który musiał pojechać w nocy do apteki do Przystajni. Ze wsi do wsi, ale na drugi koniec powiatu. A tu czasem można nawet nie znać drogi dojazdu. Teraz, gdy apteka jest czynna albo w Kłobucku, albo w Krzepicach, każdy jakoś tam trafi. Ale dlaczego nie może być tak, że apteki dyżurują i w Kłobucku, i w Krzepicach?
Dyżury to straty. Kto za nie zapłaci?
Tu odpowiedź jest brutalna, ale prosta. Aptekom na prowincji, jak u nas, nie opłaca się dyżurować po nocy czy w weekend. W takim czasie zgłosi się po leki jedna osoba, kilka osób, a czasem wcale. A pracownik dyżuruje cały czas. Trzeba mu zapłacić pensję. Czy ktoś, kto potrzebuje leku i narzeka, że nie ma czynnej apteki w jego mieście, chciałby dokładać się do dyżurowania takiego pracownika, żeby dodatkowa apteka była czynna?
To dlatego istnieje harmonogram dyżurów aptek i dlatego dyżuruje zawsze tylko jedna, bo takie dyżury po prostu przynoszą straty. A żadna apteka nie chce doprowadzić się takimi dyżurami do bankructwa. Poprzez harmonogram podzielono więc te deficytowe godziny pracy aptek. I co tydzień jakaś jedna z nich bierze sobie na głowę taki dyżur – i wynikające z niego straty. Obowiązek dostępności apteki w powiecie pozostaje spełniony. No ale namówienie właścicieli aptek do tego, by dyżurowali w każdym mieście, wydaje się niemożliwe. Kto im do tego dopłaci?
Cóż, nie ma więc rozwiązania i nie ma szans na to, by oczekiwanie naszej czytelniczki się spełniło. Musiałoby nas być w powiecie więcej, musiałoby więcej z nas chorować i kupować nagle leki po nocy, to by się wtedy opłacały aptekom nocne dyżury. Jak w dużych miastach. No ale… dziś musimy się zadowalać jedną dyżurującą apteką w powiecie. cie. I chyba cieszyć się, że jest ona w jednym z dwóch miast, a nie gdzieś na wsi w którymś z końców powiatu, gdzie w nocy trudno byłoby ją nawet znaleźć. (jar)
Facebook
YouTube
RSS