„Gazeta Kłobucka”: Od naszej ostatniej rozmowy minął rok. Wtedy też objęła pani stanowisko sekretarza gminy. Dużo się zmieniło w pani życiu i pracy od tamtego czasu?
Magdalena Kasprzak: Przede wszystkim zmienił się charakter mojej pracy. Kierując Wydziałem Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa, przyzwyczajona byłam do zadaniowego wykonywania swoich obowiązków. Moja obecna praca w dużej mierze polega na kontakcie z mieszkańcami i reprezentowaniu naszej gminy na zewnątrz.
GK: Ale problemów z kontaktem z ludźmi raczej pani nie ma (uśmiech).
M.K.: Tak mi się wydaje. Staram się, żeby tak było, ale każdy ma wątpliwości – ja również, dlatego miło mi to słyszeć. Drzwi mojego gabinetu są otwarte dla wszystkich i myślę, że mieszkańcy to czują, bo niejednokrotnie przychodzą do mnie z osobistymi czy rodzinnymi problemami. Dla mnie nie ma znaczenia, kto przychodzi, staram się, aby jego problem został załatwiony. Niestety nie zawsze można znaleźć przepis czy ustawę, która je rozwiąże, ale czasami sama rozmowa również może pomóc, podnieść na duchu, a czasem nawet podsunąć jakieś rozwiązanie.
GK: podobno w urzędzie panuje atmosfera strachu.
M.K.: Nie zauważyłam, aby pracownicy byli jakoś szczególnie przestraszeni i przed wejściem do burmistrza pytali, w jakim jest nastroju (uśmiech). Jego drzwi są zawsze otwarte i każdy pracownik czy kierownik wydziału może tu przyjść ze swoim problemem. Oczywiście, jak w każdej firmie, do której przychodzi się pracować, i u nas zdarzają się nerwowe sytuacje. Trudno sobie jednak wyobrazić rozluźnioną atmosferę, kiedy pojawiają się problemy mogące spowodować opóźnienie inwestycji lub straty finansowe. Jeśli jednak chodzi o samą atmosferę w urzędzie i nasze relacje – to nic się w tej kwestii nie zmieniło.
GK: Od roku jest pani przełożoną swoich kolegów. udaje się pogodzić te dwie rzeczy?
M.K.: Tak, i jestem przekonana, że nie ma to wpływu na pracę ani moją, ani moich koleżanek czy kolegów. Nie zdarzyło się, aby którykolwiek z pracowników próbował nadużywać naszych relacji. Uważam, że nasza współpraca układa się bardzo dobrze.
GK: Obejmując rok temu jedno z najważniejszych stanowisk w gminie, nie miała pani pewności, czy działania nowego burmistrza będą zgodne z pani wizją gminy. a jak dziś to pani ocenia?
M.K.: Bardzo pozytywnie i podpisuję się pod tym kierunkiem działania. Proszę zobaczyć, ile udało się w naszym mieście zrobić w tak krótkim czasie. Przytaczając tu choćby ostatnie inicjatywy: zakup sztucznego lodowiska, oświetlenia ulicznego, pięknej choinki. To są błahe rzeczy, ale dotąd w naszej gminie ich nie było, a przecież takie inicjatywy również są mieszkańcom potrzebne, bo tutaj spędzają swój wolny czas.
GK: Fakt, miasto wygląda pięknie, ale samymi atrakcjami trudno będzie gminę rozwinąć.
M.K.: Dlatego równorzędnie idą z tym inwestycje, których jest naprawdę wiele. Tylko w tym roku udało się wybudować dwa nowoczesne wielofunkcyjne boiska przy kłobuckich szkołach, zlecono dokumentację na kolejne – trzecie – które powstanie w Libidzy. Wykonano modernizację bloków żywieniowych, cały czas trwa budowa kolejnych chodników, dróg, modernizacja oświetlenia w całej gminie. Udało nam się również wykonać modernizację budynku Zespołu Szkół w Białej, a w przyszłym roku gruntowny remont przejdzie urząd miasta, który zostanie dostosowany do ekologicznych standardów. Podoba mi się to, że burmistrz realizuje swój program wyborczy. Oczywiście nie da się zrobić wszystkiego w dwa czy trzy lata, choćby ze względów proceduralnych, potrzebnych pozwoleń, dokumentacji projektowej – ale widzę konsekwencję w działaniu i pomysł na naszą gminę.
GK: a krytyką bardzo się pani przejmuje?
M.K.: Wszystko zależy od tego, czy jest ona zasadna. Myślę, że jeśli ktoś pracuje w firmie, to się z nią integruje.
Urząd to nie tylko burmistrz, ale cały zespół ludzi, którzy tutaj pracują. Bardzo krzywdzące więc jest, jeśli ktoś z pobudek politycznych lub kierując się jakimiś prywatnymi urazami, deprymuje naszą pracę – pracę wszystkich urzędników, którzy pracowali na ten sukces. Krytyka jest niewątpliwie potrzebna – ale musi ona być obiektywna i pozbawiona emocjonalnego charakteru. Myślę, że nasza gmina i miasto zaczęły się naprawdę zmieniać, a sami mieszkańcy to zauważają.
GK: Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Magdalena Kurzak
Facebook
YouTube
RSS