Zaczynamy od naszego ulubionego komendanta powiatowej policji. Ulubionego, bo jedynego. Na wstępie wypada powiedzieć: „A nie mówiliśmy?”. Parę tygodni wstecz pisaliśmy o komendancie w samych superlatywach, to i teraz gorzej być nie może. Otóż okazuje się, że jak przystało na człowieka z Zawiercia, będzie on wiercił światek przestępczy na naszym terenie. Na pierwszy front walki idą ściągacze filmów z internetu. Oczywiście ściągacze nielegalni. Dowiedzieliśmy się od komendanta, że wszyscy, którzy obejrzeli hit ostatniego sezonu w internecie, jakim był niewątpliwie pierwszy odcinek serialu „ To Ja Antonina”, zrobili to nielegalnie! Wszystkim grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech lub prace interwencyjne przy montażu i demontażu sceny na rynku w Kłobucku na okoliczność Dni Kłobucka. Komenda policji prosi wszystkich, którzy serial widzieli, o dobrowolne poddanie się karze i zgłaszanie się na komisariat zawsze 10 każdego miesiąca do pokoju nr 3, na hasło: „Widziałem”. Policja informuje, że zapewnia anonimowość i tym, którzy sami się zgłoszą, złagodzenie kary.
Kłobuckie targowisko miało być zadaszone po remoncie. Teraz nie wiadomo, czy będzie zadaszone. Wszystkiemu winni są kupcy, którzy lepiej się czują, jak im nic nad głowami nie wisi. Chcą mieć dostęp wiosną i latem do słońca, a jesienią i zimą do smogu. Burmistrz rozważa koncepcję, aby zadowolić wszystkich i połowę targowiska zadaszyć, a połowę nie. Pod połową niezadaszoną nie będę pobierane opłaty targowe, a towar ze stoisk ma być sprzedawany z 50-procentową bonifikatą podczas pory deszczowej.
W Kłobucku był ostatnio widziany poseł PiS z Kochanowic, Andrzej Gawron. Tych, którzy posła nie znają, informujemy, że jest on posłem z pobliskiego powiatu lublinieckiego. Lubliniec to tam, gdzie jeżdżą pociągi osobowe i Pendolino. Mało tego, że jeżdżą, to jeszcze się zatrzymują, aby tych, co chcą jeździć, zabrać na pokład. U nas w kłobuckim też pociągi miały jeździć i zapewniała o tym sama poseł Szydło, kiedy jeszcze nie była premierem. Miesiące mijają, a premier Szydło przez nasz powiat pociągiem jednak nie chce przejeżdżać, nie mówiąc już o zatrzymywaniu się. Woli wysiąść w Lublińcu, bo jak się dowiedziała od swojego partyjnego kolegi, mają tam klub swingersów. Premier nie wie, co to dokładnie oznacza, ale w najbliższych dniach ma się udać tam z Antonim Macierewiczem i sprawdzić, czy pociąg w nasze strony pojedzie czy nie pojedzie.
W Pankach szykują zmiany. Przynajmniej tak myślą. Rozszalała opozycja pozaparlamentarna, która domaga się nagrań z Antoniną, zorganizowała referendum i chce odwołać wójta. Wójt sam nie chciał ustąpić, więc teraz można go w drodze głosowania odwołać. Rozmawialiśmy z wójtem i zapytaliśmy, dlaczego sam się nie poddał po wybuchu afery. Podobno odradzały mu to sama Antonina i jej matka Antonia, twierdząc, że jak wójtem już nie będzie, to jego atrakcyjność w ich telefonach spadnie do zera.
Hobbysta to człowiek posiadający jakieś hobby. I taki właśnie człowiek został ostatnio pojmany przez kłobuckich policjantów przy ulicy Zakrzewskiej. Policjanci, którzy go pojmali, byli z Kłobucka, ale pojmany był z Wręczycy. Policjanci zgłoszenie na pojmanego dostali od mieszkańca. Podobno pan dziwnie się zachowywał. Ze wstępnych oględzin pojmanego wyniknęło, że ma ponad 2 promile w wydychanym w stronę policjantów powietrzu. Ale to nie koniec, bo miał przy sobie, oprócz wspomnianych promili, trzy noże, bo, jak stwierdził: „To takie moje hobby”. Policjanci podrzucili pojmanego do domu wraz z nożami, a ten z wdzięczności, tuż po wprowadzeniu go na podwórko, uderzył jednego z nich. W głowę uderzył. Prokuratura teraz ustala, w którą część głowy dostał policjant i z której ręki, bo jak z prawej, to hobbysta dostanie 3 lata, a jak z lewej, to tylko rok.
Morsujący Kłobuck obchodził swoje drugie urodziny. Była zimna woda i ciepła herbata. Wszyscy po wejściu do wody zachowywali się, jakby byli sztywni. Po urodzinach wrócili do domu, ale nie wszyscy. Jeden z morsów, należący nie do naszych, a częstochowskich morsów, był naprawdę sztywny. Wszedł do wody i nie mógł z niej wyjść. Podobno wewnętrznie było mu tak ciepło, że jak wszedł do wody, to zorientował się, że to nie jest jeszcze lato. Miał przy sobie chleb w płynie, więc wytrzymał do ranka. Morsa w kształcie sopla wyciągnięto nazajutrz przed 9. Do tej pory taje. Życzymy samych udanych rocznic.
W Kulach, w ośrodku wypoczynkowym dla drobnych przestępców, odbyło się święto więzienników. Świętowali podobno do białego rana. Z okazji święta odbyły się gry i zabawy z udziałem służby więziennej, ale i samych kryminalistów. Jedna z zabaw polegała na tym, że kryminaliści przebierali się za więzienników, a więziennicy za kryminalistów. Rano na to wszystko do Kul przyjechał spóźniony komendant główny i wziął kryminalistów za więzienników. W sumie to teraz nie wiadomo, kto jest kim na Kulach.
Nic nie było o Lipiu. Więc jest. W Lipiu odbył się Babski Comber. Pozdrawiamy!
oprac. Konrad Ziębicki
No i jesteśmy w cotygodniowej rubryce o naszych stosunkach ze starostą Kiepurą. Jakby to powiedzieć… no, stosunków między nami nie ma, ale wszystkie gwiazdy na niebie wskazują, że coś z tego jednak będzie. Otóż odebraliśmy ostatnio telefon, że starosta chce się pilnie spotkać z autorami satyry. I to nie gdzieś tam na kawie w knajpie, ale u siebie, na dywaniku. Poszliśmy więc. Jak idziemy w gości, to nie tak z pustymi rękoma, ale z płynnym prowiantem. Zaszliśmy, a tam ciasto, herbata, kawa, orzeszki, i to wszystko do woli. Dajemy prezent, jak to w gościach bywa, a na to wszystko wszedł… radny Soluch! Niby przypadkiem wszedł. No i się zaczęło, że jesteśmy niepoważni, że rubryka ma natychmiast zniknąć, że starosta to wcale nie chce być wójtem Wręczycy, że Soluch to nie chce zostać starostą i że ogólnie sobie z nich jaja robimy i jak tak dalej będzie, to pójdziemy do sądu albo do piekła. Starosta to tak krzyczał, że w pewnym momencie mu guzik w koszuli strzelił pod szyją. Mieliśmy już wychodzić, ale na to nasze wyjście wszedł wicestarosta Biernacki. Blady jakiś. Jeszcze wtedy nie wiedział, że my to my. Ale jak się dowiedział i już miał zaczynać wypominki o dwie dychy, to na to wszystko wszedł członek zarządu Borecki. Zauważył prezent od nas na stole, polał i już poszło z górki, i były nawet ogórki. Pogodziliśmy się i obiecaliśmy, że teraz w naszej rubryce będzie poważniej pisane o niepoważnych tematach.
Facebook
YouTube
RSS