Zaczynamy od Lipia. A w Lipu władze są coraz bliżej władzy centralnej i obiecują kobietom po jeden tysiąc polskich złotych na każde dziecko. Pani wójt chce maksymalnie ograniczyć swój czas na przyjęcie do PiS-u i dlatego próbuje przebić pomysłami wodza Jarosława. Wypłaty mają się rozpocząć od 1 stycznia 2018 roku i będą dotyczyły nawet tych kobiet, które zaszły w ciążę w roku 2016. Wynagrodzenia za urodzenia można będzie pobierać w lokalnej placówce Banku Spółdzielczego w Lipiu lub w Krzepicach, a jeśli nie będzie można odebrać pieniędzy osobiście, to po okazaniu odpowiedniego zaświadczenia wypłat można dokonywać w sieci Biedronka na terenie całego powiatu naszego i oleskiego.
Dowiedzieliśmy się z ostatniego wydania, że w Pankach bez zmian. W naszym wywiadzie wójt przy- znał ponownie, że nie zna Antoniny, a tylko zna Antończaków. My od razu wiedzieliśmy, że nie zna Antoniny, bo gdyby znał, to i siebie na filmie by poznał, a skoro nie poznał, to jak go mogła poznać Antonina? No jak? Wszystko było grubymi nićmi szyte. Wójt twierdzi, że gdyby było cienkimi szyte, to by wszystko od razu się posypało, a tak zna tylko Antończaków. A, że my lubimy szukać, dociekać i dziurę w brzuchu wiercić – to dotarliśmy do Antończaków, i wcale nie jest tak, jak wójt twierdzi, bo syn Antończaków z Cyganki zna Antoninę, ale sam nie wie, czy o tę samą chodzi, czy o inną. W naszej obecności próbował się z nią skontaktować, ale tylko wysłała do niego SMS-a, że teraz prowadzi czat w wójtem. Nie pytaliśmy, z którym, bo po co.
W Popowie są mieszkańcy, którzy się żywo interesują tym, co się w gminie dzieje, a że gmina w sierpniu nie zamieściła informacji na swojej stronie internetowej na temat sesji, to mieszkańcy zadzwonili do nas w tej bulwersującej sprawie. My też się tematem mocno oburzyliśmy i nawet napisaliśmy na ten temat materiał. I jest już efekt naszej interwencji w imieniu mieszkańca. Wójt chce to naprawić i raz jeszcze zwołano sierpniową sesję rady na 20 października. Wszystko ma zostać odtworzone dokładnie tak, jak w protokole zapisanym w sierpniu. Trwają właśnie próby w Zawadach w Słonecznym Brzegu. Wszystko to po to, aby dochować wierności obradom z sierpnia. Wkrótce do mieszkańców ma trafić ponownie zawiadomienie o sierpniowej sesji, a Poczta Polska zgodziła się, aby pieczątki na kopertach były również sierpniowe. Mamy nadzieję, że to zadowoli mieszkańca.
W Kalei i Szarlejce mają problem. Po tym, jak się okazało, że częstochowskie pekaesy nie mogą jeździć główną ulic ą i zabierać pasażerów, ponieważ droga przeznaczona jest tylko do użytku mieszkańców, poproszono ich, aby dochodzili do głównej szosy łączącej Kalej z Wręczycą. Problem w tym, że, aby dojść do szosy, trzeba przejść przez działkę radnego Prubanta, a on sobie tego kategorycznie nie życzy. Poprosiliśmy pana radnego w imieniu mieszkańców o zgodę na takie przejście – choćby wąską ścieżką, ale dostaliśmy tylko od niego tylko SMS-a o treści: „Już tyle napomagałem bezpłatnie mieszkańcom, że więcej nie dam rady i jeśli chcą, to za 2,50 przejdą”. Jednak radny to ma wielkie serce.
W Miedźnie po tym, jak wójt nie może znaleźć firmy, która mu zbuduje to, co chciałby , aby zbudowała, jest kolejny problem. Tym razem firma odbierająca śmieci nie che ich w całości odbierać. Chodzi podobno o to, że według firmy wywożącej śmieci nie wszystkie śmieci należą do osób, które te śmieci wystawiają przed posesje, a mają pochodzić z sąsiedniej gminy Krzepice, która płaci tylko część opłaty za wywóz i nie wie, co robić z resztą. Wójt i burmistrz nie chcą sprawy komentować, ale o niej wiedzą i ją monitorują. Ostatnio monitorowali w nocy z lasu pod Ostrowami, ale nic niepokojącego nie zmonitorowali.
Jak jesteśmy przy Krzepicach, to podobno burmistrz ma pomysł na to, jak wreszcie kogoś przyciągnąć do strefy. Podobno po zamieszkach w Hiszpanii i po tym, jak Katalonia ma się oddzielić od swojego kraju, burmistrz chce, aby oddać Katalończykom całą strefę, aby tu w Krzepicach stworzyli dla siebie dom i znaleźli pracę, skoro u siebie nie mogą. Jedno jest pewne. Jak już burmistrz wystawi tę jedną tablicę przy drodze, informującą o tym, gdzie strefa się znajduje, to Katalończycy na pewno trafią.
W Kłobucku nad chodzi wiosna. I to taka wiosna nadchodzi, że w magistracie rozważają, czy aby pon o w – nie na jakiś czas nie wypuścić do kwietników pszczół. Wszystko zależy od tego, czy pani skarbik znajdzie w budżecie pieniądze na kamizelki puchowe dla pszczółek. Jeśli znajdzie – to pozostanie tylko znalezienie zakładu krawieckiego, który małe kamizeleczki uszyje. Ubierać pszczółki w kamizeleczki ma podobno radny Bełtowski w remizie w Białej, a jak je już ubierze – to później dostarczy do Kłobucka razem ze strażakami z OSP i z drabiny wsadzi do kwietników. W najbliższych dniach zapowiadają ciepło, więc niech sobie latają, maleńkie, a nuż jeszcze coś przed zimą zapylą.
Oprac. Konrad Ziębicki
No i doszliśmy do naszej kroniki jeszcze nie kryminalnej, ale już prawie. W zasadzie to w lokalnej polityce bez zmian. Po tym jak w Pankach dziennikarz walnął urzędniczkę drzwiami, to drzwi w urzędzie ma zamknięte. No chyba, że tak walnie, że już na zawsze będą otwarte.
Próbowaliśmy się skontaktować z panem Jackiem, żeby pogadać o tym i o tamtym, i odebrał telefon. Uprzedził, że rozmowa jest nagrywana, więc go uprzedziliśmy, że już jeden urzędnik się nagrywał i nic z tego dobrego nie wyszło. Rozłączył się. No to do zobaczenia za tydzień.
Facebook
YouTube
RSS