Dzisiaj zaczynamy od naszego materiału prasowego z poprzedniego tygodnia, czyli będzie o radnych powiatowych, któr z y stali się niemowami. Już tłumaczymy. Otóż ostatnią sesję powiatu śledziła młodzież z Zespołu Szkół nr 3. Przyszła ich cała gromada i chcieli się czegoś o pracy samorządu dowiedzieć. Liczyli nawet na to, że obrady rady to będą podobne do tych z sejmu, czyli burzliwe. Nic z tego. Sesja była krótka, nudna, a sami radni nie zabrali ani razu głosu podczas obrad. Młodzież wyszła mocno niezadowolona, a my po sesji próbowaliśmy dociec tego, dlaczego tak było jak było. Sprawę wyjaśnił nam wicestarosta, który chciałby być starostą, ale jest wicestarostą, czyli Maciej Biernacki, reprezentujący z gruntu najuczciwszą partię polityczną zwaną Polskie Samorządy Ludowe. Oto wypowiedź pana wice: „Radni nie zabrali głosu, ponieważ co mieli do powiedzenia w tej kadencji, to już powiedzieli, a jeśli będą coś chcieli więcej powiedzieć, to spotkają się ze starostą i sami mu powiedzą”. Czyli w sumie te sesje i diety nie są potrzebne w powiecie.
Druga wiadomość tygodnia i aż zawiało grozą! Były wiceburmistrz, który był w historii miasta Kłobuck najkrócej urzędującym byłym, zabrał głos na Facebooku. Obudził się pewnego ranka i napisał, że Ośrodek Sportu i Rekreacji zaleje wielka woda. Tak, woda, nie mylić z wódą. Były tak się przeraził, że postanowił sprawdzić, czy przypadkiem nie grozi nam apokalipsa, i jak sprawdził, to mu wyszło – że nam grozi. Poprosił nawet radnych Dominika i Tokarza, aby ci zabrali głos w sprawie podczas sesji, a oni głos zabrali. Zapytali burmistrza, czy on też słyszał o powodzi stulecia, która ma uderzyć w OSiR w Kłobucku. Okazało się, że burmistrz o powodzi nie słyszał, ale pewnie ta wiadomość pochodzi z łodzi, a dokładniej z łodzi ratunkowej, na którą radni mają się razem z byłym wice zapakować i na wszelki wypadek czekać na wałach na Zagórzu, gdzie w przypadku zalewu będą płynęli z prądem.
Co to za satyra, jak nie ma w niej najbardziej energicznego, najbardziej dynamicznego, najbardziej przystojnego i zawsze ogolonego starosty w regionie. Tak. Naszego ulubionego, bo jedynego Henryka Kiepury. Otóż, jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, ale z oficjalnego źródła, to nasz starosta poleciał sobie do Grecji. I niby w tym nic dziwnego, bo mógł sobie gdzie chce polecieć, liczyliśmy jednak, że jak już poleci dalej niż do Wręczycy, to już tam zostanie. Ale wrócił. Zanim jednak wrócił, to jego współpracownicy z urzędu wynieśli, że poleciał, ale nie za swoje, tylko za podatników pieniądze, i nie w służbowych celach, ale aby zobaczyć, czy uczniowie przebywający na zagranicznych warsztatach właśnie w Grecji dobrze się sprawują. To była pierwsza taka zagraniczna wizyta władz powiatu byle jakiego za granicą. I niby w tym nic dziwnego by nie było, ale starosta myślał, że jak kupi bilet lotniczy do Grecji – to obojętnie gdzie go kupi, to i tak doleci. Okazało się, że kupił bilet na Rodos zamiast do Aten i musiał ponownie wrócić na lotnisko do Katowic, aby stamtąd polecieć we właściwe miejsce. I tak spędził w drodze, na lądzie i samolocie, ponad 96 godzin – po czym wrócił i odpoczywa. To się nazywa sukces, prawda?
Jedziemy do Panek. Jak się ostatnio dowiedzieliśmy, jedyna niezależna, obiektywna i utrzymująca się ze sprzedaży i reklam prasowych gazeta z Panek planuje zmienić nazwę. A jak planuje – to na pewno zmieni. Mamy kilka podpowiedzi: „strażacka.pl”, „kiepurowa.pl”, „oględzinypowypadku.pl”, „kronikapolicyjna.pl” i ostatnia propozycja – „ktojąwalnąłdrzwiami.pl”. No i po zmianie! Może się wreszcie jakoś życie ułoży inaczej niektórym.
Jak jesteśmy w gminie Panki, to zajrzymy zapytać, co tam słychać u wójta. A tam bez zmian. Wójt naigrawa się z tego, co piszemy o nim i Antoninie Johnson. Ale dzisiaj nie o jego amerykańskiej koleżance, a tym, jak to wójt ugościł delegację z Ukrainy. A tak ich ugościł, że ci chcieli nad ranem po pierwszym dniu wizytowania anektować siłą Panki do Ukrainy. Podobno wszystko już szło po myśli zagranicznych gości i nawet umowa przedwstępna była tuż przed podpisem, ale na to wszystko weszła przewodnicząca Bujakowa i siłą z lokalnej restauracji wyrzuciła. Ci się obrazili i tylko na odchodne rzucili „Nu, pagadi!”.
Kurników w Opatowie ma jednak nie być. Wójt Sośniak wydał decyzję środowiskową, w której zawarł wszystkie uwagi dotyczące brojlerów. Swoją decyzję wysłał również do nas, aby powiadomić szeroko opinię publiczną. Oto jej treść: „W naszej gminie żyje się dobrze i bez brojlerów, dlatego kiedy zapytaliśmy mieszkańców, czy chcą, aby ich w gminie było więcej, to z ankiety wyszło, że tyle, ile jest teraz, to im wystarczy. Zapytaliśmy też środowisko lekarzy i weterynarzy i też nam odpowiedzieli, że nie zamierzają spożywać więcej ani jaj, ani tych brojlerów. W związku z taką odpowiedzią środowiska lekarzy opinia środowiskowa jest negatywna”. No i po temacie.
Napisał Zbyszek Ziębicki, bo Konrad jest na targach w Ptak Expo
Z naszej cotygodniowej kroniki jeszcze nie kryminalnej, ale już prawie. Doszły nas słuchy, że lato się skończyło, ale pistacje dalej w modzie. O tym pięknym kolorze nie zapomniała nasza ulubiona przewodnicząca – pani Danusia Gosławska – i się ostatnio ubrała na sesję właśnie na pistacjowo. Radny Janusz oczu nie mógł oderwać i poprosił, aby porządek obrad rozbić na dwa dni, ale przy tym aby do domów się nie rozchodzić, tylko przeczekać w sali gimnastycznej.
Facebook
YouTube
RSS